Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (469)



Rozpoczynaliśmy 10 marca, a dziś po 230 dniach możemy oznajmić, że ósmy w historii sezon Orlikowej Ligi Szóstek jest już definitywnie zakończony. Ostatnią zagadkę stanowiło rozstrzygnięcie dzisiejszego finału Turnieju Masters – ostatecznie triumf ten przypadł w udziale Primaverze - królom orlikowego polowania AD 2017. Przypomnijmy, że zespół Mateusza Małaja sięgnął po Puchar Ligi, zwycięstwo w I lidze i dodatkowo wygrał dziś ostatnie trofeum sezonu. Przerwa w rozgrywkach nie będzie długa, bo już 4 listopada pierwsze mecze 1. kolejki HLAKP 17/18. A w dzisiejszym numerze relacje ze spotkań barażowych i całego Mastersa, a także szóstki sezonu we wszystkich klasach rozgrywkowych.

Masters: Neo – Politechnika Lubelska 1:4 (1:1)
Masters rozpoczął się od kapitalnego meczu Neo z Politechniką. Drużyna Jana Błaszczaka zaskoczyła wyżej notowanych rywali, narzucając swoje warunki gry. Pierwsze minuty to gigantyczna przewaga mistrzów II ligi i praktycznie brak odpowiedzi ze strony Politechniki. W końcu gola na 1:0 zdobył Marek Błaszczak. Dwie minuty później strzałem z rzutu wolnego skutecznie odpowiedział Marcin Borówka, dając ekipie Andrzeja Kurysa remis do przerwy. Trudno oprzeć się wrażeniu, że źle ustawiony w tej sytuacji był mur. Zacięte, prowadzone na niesamowicie wysokiej intensywności spotkanie w drugiej odsłonie jeszcze się zaostrzyło. Zwycięsko z tej twardej walki o każdy centymetr boiska wyszli gracze Politechniki. W 18 min po składnej akcji i dośrodkowaniu z prawej strony gola na 2:1 zdobył Dominik Struk. Kolejne dwie bramki „Polibuda” strzeliła, grając już w przewadze liczebnej. Drugą żółtą kartkę za odkopnięcie piłki obejrzał Jan Wojtasik. Gole Rafała Marzędy i Jakuba Kosidło-Wąsika ustaliły wynik spotkania, ale warto dodać, że na koniec czerwoną kartkę za bardzo ostry wślizg obejrzał jeszcze Daniel Pietras.

Masters: KS Marmota – Poker Team 1:4 (0:2)
Notująca słabiutką rundę jesienną Marmota przystąpiła do rywalizacji z Poker Teamem wzmocniona duetem zawodników, którzy reprezentowali jej barwy w zwycięskim Pucharze OLS – Mateuszem Gawryszczakiem (Dziesiąta) i Pawłem Szyjdukiem (Adampol). „Karciani” odpowiedzieli z kolei praktycznie najsilniejszym składem, z dawno niewidzianym Erwinem Sobiechem na czele. To oczywiście obrońcy trofeum narzucili od początku swoje warunki gry, a Marmota skupiła się na obronie. I to właśnie zielono-niebiescy po jednej z kontr mieli wyborną sytuację na zdobycie gola, ale Szyjduk nieznacznie się pomylił. Nie pomylił się za to Sobiech, który zwiódł dwóch rywali akcją do lewej nogi, a następnie płaskim strzałem pokonał Jakuba Barana. Na przerwę Poker schodził z dwubramkową zaliczką. W tej sytuacji spory błąd popełnił sędzia Jarosław Szewczuk, który mimo dłuższej przerwy w grze z powodu urazy Pawła Bielaka, nie zarządził gry na gwizdek. Poker zaskoczył zdezorientowanych rywali wznowieniem gry, a Karol Strug wpakował piłkę do bramki. Na kolejne gole w tym meczu musieliśmy czekać do ostatnich minut. Marmota złapała kontakt po przechwycie Macieja Piwowarczyka, który od razu podał do Bartłomieja Barwiaka. Król strzelców Ekstraligi spokojnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Nadzieje „Świstaków” miały realny kształt mniej niż 30 sekund. Solowa akcja Piotra Barana oznaczała gola na 3:1. Niedługo potem znakomita kontra duetu Bielak – Sobiech zakończyła się golem tego drugiego do pustej bramki. Podanie Bielaka w tempo – idealne!

Masters: Krupniki07 – ZiP Kalina 1:1 (1:1)
Od sporej niespodzianki rozpoczęły się zmagania w grupie B, gdzie mistrz IV ligi postawił się zwycięzcy ligi. Krupniki po raz kolejny udowodniły swoją ponadprzeciętną solidność w defensywie i przez cały mecz skutecznie uprzykrzały życie ekipie Kaliny. W dodatku po zamieszaniu w polu karnym, piłkę do bramki Marka Gliwki wbił Piotr Czuryszkiewicz. Odpowiedź mistrzów OLS była natychmiastowa. Mateusz Pękalski sprytnie przeciął strzał jednego z kolegów i Michał Pyć był bezradny. O ile w pierwszej połowie Kalina miała problem z osiągnięciem przewagi optycznej, o tyle w drugiej już prawie nie schodziła z połowy rywala. Strzały z dystansu dobrze bronił Pyć, a na nic więcej nie pozwalała skonsolidowana defensywa świeżo upieczonych trzecioligowców. Koniec końców najbliżej bramki był Jakub Świderski, ale samobójczej! Jego główka zupełnie zmyliła Gliwkę, ale ten desperacką paradą zdołał mimo wszystko wybić piłkę na rzut rożny i uratować swojej drużynie remis.

Baraż: Daewon Europe – Gliniana 1:2 (1:1)
Baraż rozpoczął się po myśli Glinianej, która już na samym początku objęła prowadzenie po bramce Dawida Pioruna. Daewon nie zamierzał jednak rezygnować z walki o utrzymanie. Dalekie podanie z głębi pola głową wykończył Łukasz Samarczenko – strzał bardzo sprytny i Maciej Ziółkowski był bezradny. Do przerwy zatem remis 1:1. Zacięta rywalizacja zapowiadała, że rozstrzygnięcie może przynieść najmniejszy błąd rywali. Taki przydarzył się Daewonowi i po ładnej akcji Glinianej piłkę w siatce umieścił Jakub Guz. Ostatnie blisko 10 minut to ataki Daewonu, ale obrona drużyny w fioletowych strojach wiedziała jak wybrnąć z opresji i dowiozła upragniony rezultat do końca.

Masters: Elektro-Spark – Primavera 2:3 (1:1)
Bardzo emocjonujące było spotkanie Elektro-Sparku z Primaverą. Już w 1 min „Iskierki” na prowadzenie wyprowadził Krystian Wolak, który trafił z ostrego kąta. Primavera po falstarcie musiała się otrząsnąć i jak przystało na świeżo upieczonego ekstraligowca – zrobiła to. Przewaga długo nie przynosiła wymiernych efektów, ale w końcu w 9 min po faulu Marcela Poleszaka na Macieju Janowskim, przyznany został rzut karny. Paweł Jabłoński przegrał jednak pojedynek z winowajcą tej sytuacji, strzelając w sygnalizowany sposób w środek bramki. W 11 min Primavera w końcu wyrównała i to sposób fantastyczny, bo tylko tak można określić bramkę Janowskiego, który po podaniu Dawida Skoczylasa przymierzył w samo okienko. Po przerwie gra się wyrównała – jedni i drudzy szukali gola na wagę wygranej. W 17 min przybliżyli się do tego mistrzowie I ligi. Skoczylas do asysty dołożył kapitalnego gola – tym razem po rękach Poleszaka piłka odbiła się od poprzeczki i ugrzęzła w siatce – klasyczna podwórkowa „brazyliana”. Cztery minuty później wyrównał Elektro-Spark. Niepotrzebny faul w polu karnym popełnił Przemysław Małaj, kopiąc w nogę Roberta Belniaka. Wolak trafił z „wapna” i zrobiło się 2:2. Ten mecz znalazł jednak swego zwycięzcę. Wrzut z autu Skoczylasa trafił na głowę Janowskiego, ale jego strzał z trudem odbił Poleszak. Do piłki nadbiegł jednak Przemysław Małaj i po prostu wbił ją do bramki z kilku centymetrów, rehabilitując się za faul sprzed kilku chwil.

Baraż: Husaria – Ekipa 666 0:5 (0:3)
W przypadku drugiego z wtorkowych barażów nie ma o czym pisać. Poważną odpowiedzią na pełny skład Ekipy 666 nie mogło być przecież pięciu zawodników Husarii, która w ten sposób doskonale podsumowała swój marniuteńki sezon. Do przerwy „Piekielni” prowadzili 3:0 po hat-tricku Pawła Michalskiego. Po zmianie stron o swoich snajperskich obowiązkach przypomniał sobie Paweł Mierzwa i dołożył dwa gole, pieczętując świętowanie awansu, które kibice Ekipy rozpoczęli jeszcze przed końcowym gwizdkiem arbitra. Typowy mecz bez historii.

Baraż: Adampol Team – Zawsze Spoko 1:1 (0:0), k. 5:4
Z wielkim trudem ligowy byt zachował Adampol Team, który przed sezonem był raczej typowany jako kandydat do awansu. W meczu z Zawsze Spoko świdniczanie mieli wyraźną przewagę, tworząc mnóstwo sytuacji, ale Krzysztof Stachyra pozostawał niepokonany. Albo sam świetnie bronił, albo miał dużo szczęścia, jak choćby wtedy gdy Paweł Uliczny w znakomitej sytuacji poszukał okienka bramki i nieznacznie się pomylił. To właśnie Uliczny zdobył jednak pierwszego gola, ładnie trafiając z rzutu wolnego. Naszym zdaniem Stachyra w tej sytuacji źle ustawił mur. Zapowiadało się na wygraną Adampolu 1:0, ale wtedy pięknym golem popisał się Kamil Filipowski i wszystko zaczęło się od nowa. Nie na długo, bo kilka minut później Jakub Baran zagwizdał po raz ostatni, co oznaczało konkurs rzutów karnych. Wojny nerwów nie wytrzymał Michał Wasil. Jego strzał nogą instynktownie odbił Łukasz Karalus, dzięki czemu Adampol Team w przyszłym sezonie znów zagra w I lidze!

Baraż: Underground Poker League – Szerszeń Team 3:1 (1:1)
Spotkanie barażowe rozpoczęło się idealnie dla Szerszeń Team, który zaskoczył rywali wysokim pressingiem i bardzo ofensywnym nastawieniem. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Świetne dogranie Pawła Lizuna z bliska na pełnym biegu zamknął Maciej Cygan. UPL odpowiedział szybko. W 4 min Piotr Staniewicz nie robił sobie za wiele z ostrego kąta i mimo interwencji Łukasza Zinkiewicza i tak znalazł drogę do bramki. Kolejne minuty to niezwykle zacięta, twarda rywalizacja, bez wyraźnej przewagi jednej ze stron. Widać było, że spotkali się dwaj godni siebie rywale. W 19 min padł jednak kluczowy gol. W polu karnym Piotr Dankiewicz obsłużył Artura Nehringa podaniem, a ten nie miał problemów ze skierowaniem piłki do bramki. „Szerszenie” musiały ruszyć do przodu, ale zamiast wyrównania, otrzymały tylko cios kończący, który w 24 min ponownie zadał Nehring.

Masters: Politechnika Lubelska – Poker Team 3:3 (0:1)
Kawał „meczycha” zobaczyliśmy w piątek, kiedy na boisku przy ul. Rycerskiej zmierzyły się ekipy Politechniki i Poker Teamu. Od początku tempo było znakomite, a i sytuacji pod bramkami nie brakowało. W środku pola lepiej prezentował się Poker Team, ale gdy Politechnika się odgryzała, to praktycznie zawsze „śmierdziało” to golem. W 9 min „Karciani” objęli prowadzenie po kapitalnym trafieniu Piotra Barana, który z zerowego kąta zdołał umieścić piłkę w bramce, praktycznie w samym okienku (sic). Już pierwsza akcja po przerwie przyniosła drugiego gola dla Poker Teamu – zdobył go Erwin Sobiech, a precyzji pozazdrościłby mu niejeden neurochirurg. Minutę później po prostym błędzie Pawła Bielaka gola kontaktowego strzeliła Politechnika, która ani na moment nie składała broni. W 21 min doszło do największej kontrowersji w tym meczu. Dawid Pikul atakował piłkę na sporej wysokości i zdołał ją zagrać przed interweniującym Michałem Blochem. Akcja potoczyła się dalej i piłka bardzo szczęśliwie znalazła się w końcu pod nogami Norberta Onuohy, któremu pozostało dopełnienie formalności, by zaliczyć dublet. Gracze Poker Teamu protestowali, twierdząc, że wejście Pikula było niebezpieczne. Akcja nabierała rozmachu, bo niedługo potem piłkę z bliska potężnym strzałem od poprzeczki do bramki wbił Bielak, ale na nic to się zdało „Karcianym” – pechowy rykoszet od Grzegorza Kamińskiego w 23 min spowodował kolejny remis – tym razem już 3:3. W końcówce fantastycznej sytuacji na zdobycie gola nie wykorzystał Bielak, pudłując przed pustą bramką. Kilka niezłych strzeleckich szans miał też Sobiech, ale ani razu nie dał się już pokonać Paweł Szpinda – cichy bohater Politechniki w tym szalonym meczu.

Baraż: Malagenia – RKS Perła 1:2 (1:1)
Malagenia żegna się z Ekstraligą! Jak do tego doszło? W piątkowym barażu obie drużyny przystąpiły do gry w możliwie najsilniejszych składach, co zapowiadało kawał niezłego widowiska. I tak było. Już w 4 min zagranie z rzutu rożnego wykorzystał Michał Nurzyński, świetnie przystawiając stopę do piłki i pokonując w ten sposób Rafała Fedziorynę. Odpowiedź Malagenii była błyskawiczna – na listę strzelców wpisał się Kamil Ostrowski. Kolejne minuty to kilka niezłych okazji z obu stron – najbliżej szczęścia ponownie był młodszy z braci Nurzyńskiego. Co się odwlecze to nie uciecze. W drugiej odsłonie popularny „Siwy” celną główką zaskoczył Fedziorynę i Perła mogła skupić się na obronie korzystnego wyniku. Z minuty na minutę była to obrona coraz bardziej kurczowa, dramatyczna. Wspaniałych okazji na wyrównanie nie wykorzystali Kamil Ostrowski i Tomasz Walczyński. Tego pierwszego w fenomenalnym stylu zatrzymał Krzysztof Flis, a drugiego mocno szczęśliwie Mateusz Krzywanowski. To zupełnie niezwykłe, że Perła do rundy jesiennej przystępowała na przedostatnim miejscu w tabeli I ligi, a rozgrywki kończy w Ekstralidze! Wielki szacun! Malagenii nie udała się sztuka wygrania drugiego barażu z rzędu, rok po roku. Po raz drugi w historii team Pawła Kępki zaznaje smaku spadku.

Masters: Neo – KS Marmota 3:4 (3:0)
Tegoroczny Turniej Masters jest chyba najciekawszym z dotychczasowych. Mecze grupowe są świetne, a doskonale zobrazował to przykład piątkowej rywalizacji pomiędzy Neo a KS Marmotą. Zupełnie niespodziewanie Neo schodziło na przerwę z aż trzybramkową zaliczką. Mocne początku to specjalność drużyny Jana Błaszczaka, ale tego nie spodziewał się nikt. Najpierw skuteczną dobitką popisał się Bartłomiej Łebek. Minutę później do głowy najwyżej wyskoczył Dominik Bojarski i także pokonał Jakuba Barana, a w ostatniej akcji pierwszej części gry, wysuniętego golkipera Marmoty przelobował starszy z braci Błaszczaków! Szok! „Świstaki” w tej połowie odpowiedziały praktycznie jedną sytuacją, kiedy Mateusz Sędzielewski znakomicie powstrzymał Michała Łukasika. Kto jednak w tym momencie spisał Marmotę na straty, ten mocno się przejechał. Druga połowa to zupełnie inna ekipa zielono-niebieskich. W 14 min w zamieszaniu pod bramką Sędzielewskiego piłkę do bramki zagłówkował Bartłomiej Barwiak. O tym, że u króla strzelców Ekstraligi „główka pracuje” przekonaliśmy się jeszcze raz w 18 min, kiedy to zamknął on dośrodkowanie z rzutu rożnego. W 22 min napędzająca się z każdą akcją drużyna Adriana Mańko zdołała wyrównać. Barwiak wyprowadzał kontrę i dostrzegł nieobstawionego Macieja Piwowarczyka, a ten dostawił nogę i trafił do bramki. Niemal każda akcja Marmoty w tej połowie siała popłoch w szeregach obronnych Neo. Wyrok wydawał się kwestią czasu. Zapadł w doliczonym czasie gry, a w roli kata wystąpił nie kto inny, jak Barwiak – największy ofensywny skarb zespołu „Świstaków”. Z 0:3 na 4:3? Nieźle!

Baraż: Hubex – Va Bank 0:2 (0:2)
Va Bank zaskoczył wyżej notowany Hubex i wygrał baraż, rozstrzygając sprawę przed przerwą. Pierwszego gola po klasycznej kontrze strzelił Paweł Bogusław. Akcję rozprowadził Karol Wróbel, dograł do Leszka Huszaluka, a ten do Bogusława, który wślizgiem dosłownie wepchnął piłkę po słupku do siatki. Dwie minuty później Wróbel mocno fartownie zamknął daleki wrzut z autu na dłuższy słupek i zrobiło się 2:0 dla pretendentów do awansu. Od tego momentu i tak grający defensywnie zespół „Bankowców”, grał już praktycznie za podwójną gardą. W drugiej połowie Hubex słusznie domagał się podyktowania rzutu karnego po faulu Daniela Nowosada na Dominiku Kamińskim, ale sędzia i protokolant nie dostrzegli tego, co potem widać było na nagraniu. Hubex mimo wszystko przegrał zasłużenie, ale do końca walczył o zdobycie choćby jednego gola. Bezskutecznie. Va Bank zagra więc w III lidze.

Baraż: GOL-asy – FC Mamrotki 2:1 (1:0)
Misja szturmowania bram III ligi nie powiodła się FC Mamrotkom. W wyrównanym meczu z GOL-asami górą byli bardziej ograni na wyższym poziomie trzecioligowcy. Jedynego gola pierwszej połowy zdobył Adam Miąc. Po zmianie stron obraz nie uległ większym zmianom. Większość akcji Mamrotek ogniskowało się wokół najlepszych graczy tej drużyny – Sławomira Łońskiego i Zbigniewa Próchno. Gole jednak nie padały, aż do 23 min, kiedy to świetna kontra „Golasów” zakończyła się drugim golem Miąca. Asystę zapisał Paweł Wrzaszcz. Gdy wydawało się, że jest po sprawie, tym razem skontrowały Mamrotki, a Próchno pewnym strzałem pokonał Kamila Malińskiego. Do ostatnich sekund „Niedźwiedzie” szukały bramki na wagę remisu, ale rozpaczliwe próby spełzły na niczym.

Baraż: KP Starówka – Billennium 4:0 (2:0)
Bardzo różnie wiodły się losy Starówki w sezonie 2017, ale w kluczowym meczu drużyna nie zawiodła. Na mecz z Billennium  przybyła w składzie zbliżonym do optymalnego i szybko znalazło to swoje odzwierciedlenie na boisku. Prowadzenie Starówce dał pewny strzał Artura Kozaka z rzutu karnego, który wywalczył Grzegorz Mocny. Był to karny z gatunku tych, które widziano nawet z kosmosu, bez lunety. Jeszcze przed przerwą „poprawił” Dominik Cichalewski, któremu sytuację ułatwił przewracający się na śliskiej murawie obrońca. Inna sprawa, że strzał Cichalewskiego – palce lizać. Niedługo po przerwie najlepszy na placu gry Kozak wymanewrował kilku rywali i znakomitym podaniem obsłużył Mocnego, a ten delikatnie podbił piłkę i lekko nieporadnym, ale skutecznym strzałem nożycami trafił na 3:0. Ostatni gol tego meczu padł w ostatniej jego akcji, a „Informatyków” dobił Kozak.

Baraż: Posesja – FC FABRYKA FORMY 1:2 (1:1)
W ostatnim barażu zobaczyliśmy pojedynek Posesji z Fabryką Formy. Trzecioligowcy objęli prowadzenie po ładnie wykończonej solowej akcji Aleksandra Szczuchniaka. Były to jednak miłe złego początki. Przed przerwą efektownym wolejem wyrównał bowiem Emil Mackiewicz. Druga połowa meczu z początku była bardzo zacięta, ale z każdą minutą więcej z gry miała Fabryka i to ona bardziej chciała rozstrzygnąć mecz bez rzutów karnych. Nagrodą za ofensywną grę był gol na wagę wygranej, zdobyty niecałą minutę przed końcem meczu. Na indywidualną akcję zdecydował się Michał Zagrodniczek. Minął dwóch rywali i strzelił – trafił wprawdzie w słupek, ale piłka odbiła się od interweniującego Artura Bogaja i ku jego rozpaczy zatrzepotała w siatce. Posesja zagrała dobry mecz, ale Fabryka była minimalnie lepsza. W całym sezonie Agencja Nieruchomości była zaś po prostu zbyt nierówna.

Masters: ZiP Kalina – Primavera 1:1 (1:0)
W drugim grupowym meczu Mastersa drugi raz zwycięstwa nie zdołała odnieść ZiP Kalina, której najwyraźniej nie służą krótsze, 25-minutowe mecze, a wywnioskować możemy to choćby z wyników w Pucharze Ligi i Pucharze OLS – w obu tych rozgrywkach w tym sezonie Kalina przepadała szybko. W sobotni wieczór mistrzowie ligi zremisowali z Primaverą, mimo że dość szybko objęli prowadzenie po bramce Łukasza Wierzbickiego. Brak rezerwowych odciskał jednak piętno na grze Kaliny i w drugiej połowie Primavera częściej dochodziła do głosu i szybko zrobiła z tego użytek. Po podaniu Mateusza Bednarskiego na płaski strzał ze sporego dystansu zdecydował się Paweł Jabłoński. Piłka nabrała szybkości na śliskiej nawierzchni i zatrzepotała w siatce. Jabłoński mógł zostać bohaterem tego meczu, bo miał najlepszą okazję na zdobycie prawdopodobnie zwycięskiej bramki, ale przegrał pojedynek oko w oko z Michałem Gdulewiczem.

Masters: Krupniki07 – Elektro-Spark 1:0 (0:0)
Jeśli przed turniejem ktoś skazywał na pożarcie mistrzów najniższej z klas rozgrywkowych, to musiał się rakiem wycofać ze swoich prognoz. Po sobocie Krupniki miały na swoim koncie 4 punkty i spore szanse na awans do półfinału! W meczu z Elektro-Sparkiem obie drużyny wyglądały znacznie solidniej w destrukcji niż w działach kreacji, co skutkowało tym, że zobaczyliśmy zaledwie jednego gola. W 22 min zdobył go Norbert Iwanek. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego źle zachował się Marcel Poleszak, a do bezpańskiej piłki dopadł właśnie Iwanek, pakując ją do bramki „Iskierek”.

Masters: Politechnika Lubelska – KS Marmota 3:1 (2:0)
Wicemistrzowie I ligi odprawili z Mastersa Marmotę, sami meldując się w półfinale. Jak do tego doszło? W niedzielnym meczu gola na 1:0 po nieco szczęśliwej akcji zdobył Norbert Onuoha. Marmota nie potrafiła odpowiedzieć niczym konstruktywnym, choć było kilka ciekawych uderzeń. W końcu w 10 min zrobiło się 2:0. W sytuacji sam na sam Michał Rzążewski strzelił wprawdzie w środek bramki, ale piłka po rękach Jakuba Sokołowskiego znalazła drogę do siatki. Zmuszona do huraganowych ataków Marmota po przerwie próbowała wariantu z Maciejem Piwowarczykiem w roli rozgrywającego bramkarza, ale tylko kilka akcji przyniosło efekt bliski spodziewanego. Kontry Politechniki były nieskuteczne. W końcu w 19 min kontaktową bramkę zdołał strzelić Mateusz Gawryszczak, choć wydaje się, że w tej sytuacji pomagał sobie, faulując Piotra Zameckiego, czego nie dostrzegł sędziujący ten mecz Adrian Mańko. W tym meczu wszystko było więc jeszcze możliwe, ale swojego dnia nie miał wyraźnie Bartłomiej Barwiak, który kilka razy był blisko szczęścia, ale koniec końców gola nie zdobył. W ostatniej akcji meczu piłkę przechwycił Dawid Pikul i wpakował ją do pustej bramki, pieczętując sukces swojej drużyny.

Masters: ZiP Kalina – Elektro-Spark 2:0 (1:0)
By myśleć o awansie do półfinału, Kalina musiała w niedzielę pokonać Elektro-Spark i liczyć, że w meczu Primavery z Krupnikami nie padnie remis 2:2 lub wyższy. Pierwszą część planu udało się zrealizować – może nie bez trudu, ale też na pewno nie z najwyższym wysiłkiem. Grający bez zmian rywale robili co mogli, ale zwyczajnie mogli nie za wiele. W roli kata „Iskierek” wystąpił Mateusz Pękalski, który w obu połowach pod sam koniec trafiał do bramki Marcela Poleszaka. Kalina kontrolowała przebieg tego meczu i zostało jej bierne czekanie na wynik drugiego meczu ostatniej kolejki w tej grupie.

Masters: Neo – Poker Team 4:6 (0:2)
Niemające już szans na awans Neo grało w niedzielę z pewnym siebie Poker Teamem, dla którego wynik rywalizacji zmienić mógł jedynie pozycję końcową w grupie – pierwszą lub drugą. Dwie drużyny w pięcioosobowych składach stworzyły nam widowisko, które nie sposób nazwać inaczej jak „radosny futbol”. 10 goli, całe mnóstwo podbramkowych okazji, sporo finezji, zagrań pod publiczkę, a czasem wręcz kuriozalnych. Przez cały czas mecz był pod pełną kontrolą Poker Teamu, który nie wykorzystał fury dogodnych szans na zdobycie gola. Zresztą, gdyby jedni i drudzy zachowali względną skuteczność, to wynik końcowy mógł brzmieć np. 12:7 dla Poker Teamu. Jako ciekawostkę dodajmy, że był to mecz dubletów – dwa gole zdobyli Dominik Bojarski, Daniel Pluta, Piotr Baran i Michał Rycerz. Były też dwa „samobóje” graczy Neo – Bojarskiego i Jana Wojtasika i w sumie mistrzowie II ligi strzelając 6 goli, przegrali 4:6. Co ciekawe, w końcówce Neo oddało jeszcze jeden bardzo groźny strzał – gdyby nie dobra interwencja Wojciecha Krzymowskiego, pary półfinałowe byłyby inne, bo Poker Team przy zwycięstwie 6:5, zająłby 2. miejsce w swojej grupie!

Masters: Krupniki – Primavera 1:2 (1:1)
Zwycięstwo jednej ze stron w tym meczu, dawało jej wygranie grupy, a także oznaczało szczęście ZiP Kaliny. Remis 2:2 i każdy wyższy dawał jednak awans obu drużynom, a Kalinę pozbawiał półfinału. Nikt nie bawił się w kalkulacje i całe szczęście, bo na takich gagatków zastawione są sidła regulaminu ligi. Jedni i drudzy zakasali rękawy do boiskowej, wytężonej roboty. Pierwsi na prowadzeniu znaleźli się gracze Krupników. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Grzegorza Kosika zakończyło się samobójem jego imiennika – Gieroby, bramkarza Primavery. Sytuacja zwycięzców Pucharu Ligi zrobiła się niewesoła, bo grali oni w tym meczu bez rezerwowych. Kilka minut później po akcji Przemysława Małaja, spokojnym wykończeniem, godnym czołowego snajpera I ligi, popisał się Krystian Iwaniuk. Ten sam zawodnik został bohaterem spotkania, gdy w 16 min trafił w zamieszaniu pod bramką Michała Pycia, wpakował piłkę do siatki. Od tego momentu Krupniki zmuszone zostały do ataków, ale żaden z nich nie zakończył się bramką i mistrzowie IV ligi pożegnali się z Mastersem – zagrali w nim naprawdę dobrze, ale co z tego? Do półfinałów awansowali faworyci.

Masters: Poker Team – ZiP Kalina 0:0; karne 4:2
Mecz Poker Teamu z ZiP Kaliną mimo bezbramkowego meczu nie był nudny, ale był na pewno bardzo brzydki. Jedni i drudzy nie przebierali w środkach i środkach wyrazu, choć zdecydowanie częściej faulowali defensywnie nastawieni gracze ZiP. Jak mogli uprzykrzali życie swoim rywalom i byłaby to strategia w 100% skuteczna, gdyby rzut karny w drugiej połowie na gola zamienił Karol Lewczuk. Robert Susz nieprzepisowo powstrzymał rozpędzonego jak gazela Sebastiana Szymanka i decyzja sędziego mogła być tylko jedna – „wapno”. Lewczuk strzelił jednak kiepsko i „Robson” naprawił swój błąd. W ślady Lewczuka w serii „jedenastek” poszli Jakub Świderski i Damian Mirosław – oni w ogóle nie trafili w bramkę i nawet pudło Michała Blocha nie zmieniło tu niczego. Po strzale Erwina Sobiecha radość zagościła na twarzach „Karcianych”, którzy ponownie zameldowali się w finale Mastersa.

Masters: Primavera – Politechnika Lubelska 4:2 (0:2)
Kawał dobrego widowiska zaserwowali nam uczestnicy drugiego wtorkowego półfinału. Primavera przystąpiła do meczu z Politechniką w niemal najsilniejszym składzie, ale do przerwy przegrywała 0:2. „Polibuda” była blisko skutecznego rewanżu za porażki w lidze i finale Pucharu Ligi. Na 1:0 strzałem ze skraju pola karnego trafił Marcin Borówka, a zasłonięty Grzegorz Gieroba był bezradny. Gol nr 2 to klasyczna kontra, podanie Dawida Pikula i sprytny strzał Piotra Zameckiego. Primavera mimo wyraźnej przewagi optycznej, nie potrafiła strzelić gola. Losy meczu odmienił Dawid Skoczylas, zdecydowanie najlepszy gracz tego meczu i ostatnich tygodni w Primaverze. Rywale wielokrotnie powstrzymywali go we wtorek faulami, ale on starał się zaciskać zęby i dalej szukać skutecznej akcji. Takową wyprowadził w 18 min, podając do Adriana Armacińskiego, który jak na srebrnej tacy wyłożył piłkę Marcinowi Kufrejskiemu. Kontaktowy gol tylko przyspieszył bieg boiskowych wydarzeń. Armaciński w 22 min do asysty dołożył gola. Znów kluczową rolę odegrał Skoczylas, który zasłaniał pole widzenia Pawłowi Szpindzie, a w ostatniej chwili po prostu przepuścił strzał kolegi, myląc golkipera. Dwie minut później „Skoczi” zwodem do lewej nogi urwał się rywalom i oddał strzał na wagę prowadzenia 3:2. Podłamani zawodnicy Politechniki stracili piłkę zaraz po wznowieniu od środka, a dwójkowa akcja Skoczylasa z Pawłem Jabłońskim zakończyła się golem tego drugiego.

Masters: Poker Team – Primavera 3:5 (1:2)
Ostatni mecz sezonu na pewno nie zawiódł oczekiwań licznie zgromadzonej publiki, a także widzów przed ekranami. Poker Team rozpoczął mecz lepiej od Primavery i w efekcie przewagi w końcu zdobył też gola - po asyście Erwina Sobiecha do siatki trafił Piotr Baran. Odpowiedź Primavery w końcówce pierwszej odsłony była piorunująca - najpierw mocny strzał Pawła Jabłońskiego zaskoczył Roberta Susza, a chwilę później swój pierwszy w tym dniu popis szybkości i umiejętności dał Dawid Skoczylas. "Karciani" wyrównali po zmianie stron - po rzucie rożnym piłka spadła pod nogi Baranowi, który ustrzelił dublet. Kolejne bramki zdobywali jednak gracze w czarnych strojach - Skoczylas, Wiktor Bogusz i wreszcie Mateusz Bednarski. Gra w przewadze nie wychodziła czterokrotnym mistrzom ligi wcale, a gol w ostatniej minucie zdobyty przez Bartosza Nogasa niczego już tu nie zmienił. Patera trafiła w ręce Primavery, która nie przestraszyła się utytułowanych rywali, prawdziwej legendy LAKP.

Szóstki sezonu:


 








 

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.