Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (514)



W weekend obejrzeliśmy końską dawkę 32 meczów, z których ani jedno nie zakończyło się walkowerem. Nie obyło sie bez niespdzianek, choć akurat liderzy utrzymali swoje miejsca. Najbliżej detronizacji jest Bombardino, które w dwóch meczach zdobyło raptem punkt i zapewne w najbliżzy weekend będzie musiało ustąpić pierwszeństwa komuś z grupy pościgowej. W Ekstralidze z tonu nie spuscza duet Poker-Adampol. Ważny mecz "o sześć punktów" wygrał Legion. Potknęli się za to Zjednoczeni, ale remis z Billennium nie kosztował ich utraty przodownictwa. O wszystkich meczach soboty i niedzieli piszemy poniżej.

III liga: KP Wicher – KP Starówka 4:9 (1:3)
Gdy kierownik Starówki w czasie świątecznej przerwy szukał nowych zawodników poprzez internetową łapankę, wydawało się, że to łapanie się brzytwy przez tonącego. Tymczasem już pierwszy mecz w nowym roku pokazał, że być może była to słuszna strategia. Starówka z nowymi twarzami rozbiła Wicher 9:4, w meczu który określilibyśmy mianem pokazu radosnego futsalu. Dla kibiców – miłe wejście w 2019 roku z HLAKP. Dla fanów defensywnej gry – groźba zawału serca. Wicher zagrał tak, jak do tej pory grała Starówka. Kompletnie bez obrony. Stracone bramki tylko demotywowało zespół Kamila Adryjanka. Wprawdzie skuteczny Mikołaj Poniatowski nieco uratował twarz Wichru, zdobywając hat-tricka, ale tego dnia na parkiecie rządzili Grzegorz Mocny, Patryk Chudy i spółka.

Ekstraliga: Adampol Team – Widok 6:0 (2:0)
Z tonu nie spuszcza Adampol Team, który w meczu z Widokiem był oczywistym faworytem. Spotkanie to pokazało co znaczy monolit, mający w składzie indywidualności, pracujące dla zespołu. Przez większość czasu gry wydawało się, że oglądamy wyrównaną walkę, ale detale decydowały o tym, że Adampol punktował Widok, który nie potrafił odpowiedzieć niczym. Paweł Szyjduk i spółka to elementy idealnie dopasowane do świdnickiej układanki. Kapryśny „Paco” nie daje takiej jakości Widokowi, choć niektóre jego indywidualne próby budzą podziw. Futsal nie wybacza jednak błędów w ustawieniu, braku krycia itp. Adampol rozpoczął strzelanie ładnym trafieniem Michała Babiarza z rzutu wolnego. Na 2:0 podwyższył przywoływany już Szyjduk. W drugiej połowie wicemistrzowie ligi dołożyli jeszcze cztery ciosy. Mateusz Warda skutecznie dobijał strzał kolegi, Jan Cegiełka i Marcin Bijas strzelali praktycznie „do pustaka”, a Szyjduk w swoim stylu ustalił wynik spotkania.

III liga: Ułani – Bio Berry 1:3 (0:0)
Przed Świętami PKS BIGOS przekonał się na własnej skórze co znaczy brak Jana Błaszczaka. W pierwszy noworoczny weekend w podobnej sytuacji znaleźli się Ułani, gdy zabrakło Marka Błaszczaka, czyli brata Jana. Nie było także Remigiusza Barana czy Jana Wojtasika, a więc wszystkich istotniejszych graczy. Do przerwy w starciu z Bio Berry było jeszcze 0:0, ale już chwilę po zmianie stron cios wyprowadził Kamil Bańkowski. Trzy minuty później podwyższył Michał Mucha. W 23 min „Jagódki” mogły prowadzić 3:0, ale przedłużony rzut karny został zmarnowany. Niewykorzystane okazje… Bla, bla, bla. Wojciech Stamierowski wpisał się w to piłkarskie porzekadło i Ułani złapali kontakt, ale tylko na chwilę, bowiem najlepszy na placu gry Grzegorz Marzęta wykorzystał przedłużony rzut karny i zapewnił Bio Berry zwycięstwo 3:1. Zła wiadomość dla osłabionych Ułanów była taka, że przed nimi tego dnia był jeszcze jeden mecz.

III liga: Va Bank – GOL-asy 2:4 (1:1)
W meczu dwóch solidnych drugoligowców górą był zespół GOL-asów. Być może najważniejszą przewagą ekipy Piotra Roja było posiadanie nominalnego bramkarza, w osobie Kamila Malińskiego. Nie jest to może David De Gea tej ligi, ale to naprawdę bardzo solidny fachowiec. Tymczasem „Bankowcy” od dłuższego czasu wystawiają na pozycji bramkarza graczy z pola. Tym razem w 10 min zapłacili za to słoną cenę, gdy Paweł Bogusław w głupi sposób się „zakiwał” i stracił piłkę na rzecz Huberta Małyszki. Już minutę później było jednak 1:1 po pięknym strzale Jacka Małyszka. Po zmianie stron GOL-asy wyprowadziły trzy kolejne uderzenia – dwa gole Adama Miąca przedzieliła bramka Pawła Wrzaszcza. Daniel Nowosad zmniejszył tylko rozmiary porażki Va Banku.

III liga: MW Lublin – Ułani 3:0 (0:0)
MW Lublin w zaległym meczu III ligi ograło Ułanów, którzy na pewno początku roku nie zaliczą do udanych. Znów pierwsza połowa meczu w wykonaniu teamu Dawida Szatkowskiego była niezła i znów zakończyła się bezbramkowym remisem. Druga należała jednak do MW Lublin, w szeregach których szalał przede wszystkim Łukasz Sternik, autor bramek na 2:0 i 3:0. Wynik otworzył zaś Tomasz Dąbrowski. Na słowa uznania zasłużył też dobrze broniący Andrzej Wójcik. MW Lublin niepostrzeżenie włącza się do walki o czołowe lokaty.

I liga: Bombardino 716 – KS Ruta 1:2 (0:0)
Walka o awans do Ekstraligi dopiero nabierze rozpędu, ale już na tym etapie jest bardzo ciekawie. Gdy w ekipie Bombardino 716 zabrakło lidera klasyfikacji strzelców, Stanisława Staniszewskiego, drużyna od razu boleśnie odczuła to na własnej skórze. Praktycznie cały ciężar gry spoczywał na Mateuszu Szafrańskim. W 22 min popularny „Szafa” wreszcie dał swojemu zespołowi gola, dzięki czemu na tablicy wyników było 1:1. Ruta prowadziła od 13. minuty, gdy do protokołu meczowego po podaniu Sebastiana Zlota wpisał się jego brat, Michał. Kluczowa dla losów meczu sytuacja miała miejsce w 24 min, gdy wychodzącego na czystą pozycję Sebastiana Zlota sfaulował Ernest Tatara. Otrzymał za to czerwoną kartkę, a rywale wykonywali przedłużony rzut karny z miejsca przewinienia, tuż za polem karnym. Michał Zlot wygrał wojnę nerwów z bramkarzem „Numerycznych”, Krzysztofem Kanią i załatwił sprawę lekką „wcinką” nad golkiperem. Taki gol w takim momencie? Duża klasa!

I liga: GP Togatus – RKS Perła 1:5 (1:3)
RKS Perła pokazała w sobotnie popołudnie co znaczy doświadczenie i ogranie w Ekstralidze. Aspirujący do gry o awans Togatus miał swoje oczywiste atuty w osobach graczy takich jak Arkadiusz Adamczuk czy Marek Stefańczuk, ale to „Piwosze” narzucili swoje warunki gry i pewnie wygrali ten mecz. W 8 min strzelanie rozpoczął Kamil Świrydo. W ślad za nim poszedł Michał Nurzyński. Po chwili Adamczuk z bliska wbił piłkę pod poprzeczkę bramki Przemysława Powagi i Togatus wrócił do gry. Kolejna minuta i kolejny gol! Tym razem Mateusz Krzywanowski i znów Perła prowadziła dwoma bramkami. Taka sytuacja utrzymywała się do 21 min, kiedy to dublet ustrzelił Przemysław Kwiatek, ostatecznie odbierając rywalom nadzieję na skuteczną pogoń. Togatus był równorzędnym rywalem dla Perły, ale wynik zupełnie tego nie potwierdza.

IV liga: PKS BIGOS – Szukamy Sponsora 2:0 (1:0)
Przedświąteczna wpadka BIGOS-u nie wykoleiła zespołu „Kapuścianych” z właściwych torów. W sobotę BIGOS ograł Szukamy Sponsora, które wprawdzie zawiesiło rywalom poprzeczkę wysoko, ale drużyna powracającego do kraju po brazylijskich wojażach Tomasza Moszczyckiego dała radę. W pierwszej połowie bramkę zdobył Łukasz Augustyniak. W drugiej swoje trafienie dorzucił Tomasz Krzyżanowski. W bramce nowych-starych wiceliderów tabeli debiutował w tym sezonie Karol Furtak i skoro nie puścił ani jednego  gola, to można powiedzieć, że godnie zastąpił Mateusza Sędzielewskiego.

II liga: Legion – Bosko 2:1 (1:1)
Mecz Legionu z Bosko „pompowaliśmy” już w magazynie 4 sekundy, zaznaczając, że to w kontekście gry o awans jedna z ważniejszych batalii fazy zasadniczej rozgrywek. W 4 min spotkania Kacper Lubisz dał swojej drużynie prowadzenie, które nie utrzymało się zbyt długo. Już dwie minuty później odpowiedział Piotr Flis. W 10 min za zagranie ręką podyktowany został rzut karny dla Bosko. Znakomitą szansę zaprzepaścił jednak Kamil Baczewski – jego strzał obronił Andrzej Gontarz. Bohaterem Legionu został w 22 min Krzysztof Wartacz, który huknął z własnej połowy tak soczyście, że piłka wylądowała w bramce Łukasza Zinkiewicza. Golkiperowi Bosko przed nosem przeskoczył jeszcze jeden z rywali, mocno utrudniając skuteczną interwencję. Bomba naprawdę wyśmienita! Bosko nie zdołało odpowiedzieć już niczym konkretnym.

III liga: Limuzyna z Lublina – Plaga Szczurów 3:1 (1:0)
Plaga Szczurów bez kilku istotnych postaci, takich jak Przemysław Saniak, nie była w stanie zapunktować w starciu z Limuzyną. Paradoksalnie Limuzyna także grała słabo, ale na Plagę w zupełności to wystarczyło. Wynik już w 2 min otworzył Kamil Kłyś i… przez kolejnych 2 minut na parkiecie nie działo się za wiele ciekawego. Dopiero w 22 min Paweł Dejko trafił na 2:0, a chwilę później Paweł Tobiasz na 3:0. Honorowe trafienie dla „Szczurów” było dziełem Roberta Wybrańca.

Ekstraliga: Poker Team – Git Team 8:0 (2:0)
Poker Team mając na ławce rezerwowych tylko swojego kierownika, Wojciecha Krzymowskiego, rozgromił Git Team aż 8:0. Fakt, że „Gitowcy” także byli mocno osłabieni brakiem takich graczy jak Paweł Osoba, Mateusz Ziętek, Michał Młynarczyk itd., jednak mimo wszystko ten występ Git Teamu należy ocenić bardzo krytycznie. Poker szybko objął prowadzenie 2:0 po bramkach Piotra Barana i Erwina Sobiecha. Przy obu lepiej mógł się zachować Paweł Borzęcki. Gdy jednak w drugiej połowie z boiska usunięty został Łukasz Sobiech, wydawało się, że teraz Git Team może przycisnąć rywali. Nic z tego. Ekipa w pomarańczowo-czarnych strojach nawet nie atakowała przeciwników pressingiem, jakby pogodzona z porażką. Poker Team w końcówce dał zaś popis jak gra się przeciwko źle zorganizowanej, rozbitej już drużynie. Między 20 a 24 min „Karciani” zdobyli aż 6 goli. Starszy z braci Sobiechów i „Baranek” skończyli mecz z „karetami”.

Ekstraliga: PHU Pad-Bud – AZS UMCS 2:4 (2:0)
Nie raz już w tym sezonie przerabialiśmy scenariusz, w którym UMCS po słabej pierwszej połowie, w drugiej zaczyna grać dużo lepiej. Nie zawsze takie przebudzenie przynosiło punkty, ale w sobotę, w meczu z Pad-Budem się udało. Pad-Bud do przerwy prowadził 2:0 po bramkach Radosława Kiełbowicza i Tomasza Karwata. Pierwsza to w dużej mierze zasługa bramkarza „Akademików”, który wypuścił z rąk łatwą piłkę. Druga to zaś w sporym stopniu zasługa bramkarza Pad-Budu, który uruchomił Karwata naprawdę bardzo dobrym wyrzutem. Tomasz Bielecki trafił jednak do swoich zawodników i po przerwie odrobili oni straty z nawiązką. Pierwszy gol dla UMCS-u padł po świetnej, solowej akcji Michała Wawryszczuka na lewej stronie boiska. W końcu Wawryszczuk dograł do swojego imiennika, Kowalczyka, a ten z pierwszej piłki trafił do siatki. Worek z bramkami się rozwiązał. Trzy minuty później do remisu doprowadził Jakub Lewandowski. Krycie przy stałym fragmencie gry w wykonaniu Pad-Budu? Tragedia! W 20 min indywidualna akcja Macieja Welmana dała ekipie trenera Bieleckiego prowadzenie 3:2. Wynik strzałem z woleja, z własnej połowy, do pustej bramki ustalił Maciej Skrzypek.

Ekstraliga: Tifosi – Nexbet 4:3 (1:2)
W transmitowanym przez nas meczu Tifosi – Nexbet działo się naprawdę wiele ciekawego. Nexbet prowadził 2:0 i 3:2, by ostatecznie schodzić z boiska pokonanym. Wynik w 4 min otworzył Hubert Poleszak, strzelając z własnej połowy do pustej bramki. Klasyka gatunku w meczach przeciwko Tifosi. Trzy minuty później Piotr Wójcik wyszedł sam na sam z Paweł Michalskim i spokojnie pokonał popularnego „Małego”. Jakby tego było mało, trzy razy w słupek trafiał Jarosław Wójcik, co najlepiej obrazuje przewagę Nexbetu. Choć piłkę częściej przy nodze mieli gracze Tifosi, jak zwykle wymieniając dziesiątki podań, to gracze w białych strojach byli znacznie konkretniejsi. W 11 min faulowany w polu karnym był jednak Dawid Piorun i Marcin Syroka zamienił rzut karny na kontaktową bramkę. Już niecałą minutę po przerwie Dawid Jargieło skapitulował po raz drugi – tym razem Arkadiusz Perdutą sytuacyjną główką wbił z bliska piłkę do siatki. Odpowiedź Nexbetu była natychmiastowa. Jarosław Wójcik czwarty raz w tym meczu trafił w słupek, ale tym razem był on jego sprzymierzeńcem – piłka odbiła się od konstrukcji bramki i wpadła do siatki. W 16 min Tifosi wyrównało po kontrataku, a takie bramki brązowym medalistom HLAKP zdarzają się rzadko. Na listę strzelców wpisał się Kamil Dudek. Zwycięska bramka tego spotkania padła w 20 min. Przechwyt w środku pola zaliczył Piotr Prędota. Wygrał fizyczną walkę z rywalem, po czym w sytuacji sam na sam pokonał Jargiełę.

Ekstraliga: AZS UMCS – Poker Team 2:4 (0:2)
Na swój drugi sobotni mecz Poker Team zebrał znacznie silniejszy skład, niż na rywalizację przeciwko Git Teamowi. Miało to duże znaczenie, bo AZS UMCS jawił się jako znacznie poważniejsza przeszkoda. Znów jednak „Akademicy” przespali pierwszą połowę, przegrywając ją 0:2. W 19 min Hubert Kotowicz dał sygnał do odrabiania strat i nieco zrehabilitował się za fatalne pudło sprzed kilku minut. Po dwóch minutach Poker Team znów prowadził jednak dwoma bramkami, a dublet zaliczał Tomasz Sekrecki. W tej samej minucie pechowego „swojaka” zanotował jednak asystujący przy golu na 3:1 Łukasz Sobiech, więc ponownie pojawiła się nadzieja dla UMCS-u. Pierwsza strata punktów „Karcianych” w sezonie? Nic z tych rzeczy! Erwin Sobiech pozazdrościł „Sekretowi” dubletu i w 24 min skutecznie egzekwował przedłużony rzut karny, pieczętując zwycięstwo swojej drużyny.  

IV liga: Dream Team – NieDYSponowani 6:2 (2:1)
Faworytem meczu Dream Teamu z NieDYSponowanymi był oczywiście ten drugi zespół, który w grudniu wygrał wszystkie swoje mecze i wspiął się na pozycję wicelidera. W ligowym typerze prawie wszyscy stawiali na drużynę Marcina Kulpy. Tymczasem Dream Team pokazał, że nieprzypadkowo potrafił postraszyć Marmotę. Tym razem nie skończyło się na straszeniu. Otwarta, intensywna i bardzo skuteczna gra Dream Teamu pozwoliła pokonać NieDYSponowanych 6:2. Hat-trickiem popisał się Dominik Bojarski, dubletem Tomasz Pluta, a listę strzelców uzupełnili Jakub Łebek (Dream Team), Jan Siczek oraz Mateusz Wrzyszcz (NieDYSponowani). Jak na tę godzinę, mecz mógł się podobać, bo był naprawdę żwawy. Więcej w ofensywnie do zaoferowania miał jednak Dream Team i zasłużenie zgarnął całą pulę.

IV liga: Huragan Reaktywacja – OBI Zwycięska 0:8 (0:4)
OBI czekało na swoje pierwsze zwycięstwo w tym sezonie do pierwszej kolejki w 2019 roku. Gdy jednak przyszła wygrana, była bardzo okazała. Pięciu graczy Huraganu może i nawiązałoby w miarę równorzędną walkę, ale Marek Gwizdek w bramce przepuszczał praktycznie wszystko i już do przerwy było 0:4. W bramce pojawił się wtedy Szymon Kula. Gole dla OBI już nie padały, ale nasz „lakpowy” ekspert szybko obejrzał czerwoną kartkę, za zagranie ręką poza polem karnym. Między słupki wrócił Gwizdek. Wpuścił dwa gole, a na domiar złego obejrzał także czerwoną kartkę, za dokładnie to samo co Kula i Huragan kończył ten absurdalny mecz w trzyosobowym składzie (sic). OBI dołożyło jeszcze dwa gole. Z dziennikarskiego obowiązku: hat-trick Michała Witkowskiego i bramki: Macieja Holca, Tomasza Szumilaka, Tomasza Hasa, Łukasza Jaworskiego i Grzegorza Grzelaka. Łącznie 8:0.

III liga: meble-ars.pl Zjednoczeni – Billennium 1:1 (0:0)
Osłabieni brakiem kilku ważnych zawodników, w tym Konrada Wabika, Zjednoczeni, nie zdołali wygrać z Billennium. Mecz tych zespołów był wyrównany i generalnie poza tym nie można powiedzieć o nim za wiele dobrego. Dominowała walka i niedokładność. Zjednoczeni prowadzili po trafieniu Karola Kurowskiego, ale gra do końca „Informatyków” została nagrodzona – Adrian Jędrzejewski w 24 min wyrównał stan meczu.

II liga: Stare Bronowice – Mustang Marketing 3:0 (1:0)
Mustang Marketing już po raz piąty w tym sezonie przegrał mecz do zera! Tym razem lepsi okazali się gracze ze Starych Bronowic, którzy z każdym kolejnym meczem rozpędzają się. Z tego spotkania zapamiętamy przede wszystkim piękne trafienie Jakuba Łuczyńskiego na 1:0 już w 1 min. Na drugą bramkę musieliśmy czekać blisko kwadrans. Sylwester Kuzioła podwyższył, a w 17 min Konrad Pojęta dobił „Dzikie Konie”, które wprawdzie kadrowo stały tego dnia całkiem nieźle, to jednak nie dały rady przeciwko dużo bardziej żywiołowo grającym rywalom.

Ekstraliga: Nexbet – Moore 4:4 (1:1)
Kolejny dreszczowiec w ten weekend zafundował nam Nexbet, który w niedzielę grał z ekipą Moore. W pierwszej połowie gole zdobywali byli gracze KS Marmoty – najpierw Daniel Lis dla Nexbetu, potem Bartłomiej Barwiak dla Moore. W 15 min Nexbet wrócił na prowadzenie za sprawą Huberta Poleszaka, ale kolejne minuty to popis Moore. Barwiak z rzutu karnego na 2:2, Barwiak z akcji na 3:2, a potem Tomasz Olek z akcji na 4:2. Dwubramkowe, wydawało się, że bezpieczne, prowadzenie ekipy Marcina Urbana utrzymywało się do 24 min. Na około pół minuty przed końcem spotkania Poleszak strzelił swoją drugą w tym meczu bramkę i Nexbet miał jeszcze szansę. Wykorzystał ją! Na kilka sekund przed końcem piłka z rzutu rożnego trafiła do Tomasza Bickiego. Ten oddał nieprzyjemny dla Mateusza Dudka, kozłujący strzał z pierwszej piłki. Dudek odbił futbolówkę, ale w zamieszaniu, wobec dwóch dobitek był już bezradny. Mariusz Citkowski wbił piłkę do siatki na sekundę przed końcową syreną!

I liga: Posesja – Bombardino 716 1:1 (0:1)
W swoim pierwszym z dwóch niedzielnych meczów Posesja urwała punkty faworyzowanemu Bombardino. Posesja w przerwie świąteczno-noworocznej wzmocniła się, m.in. Michałem Kozakiem, który wraca do zespołu. Bombardino z kolei przystępowała do gry bez Stanisława Staniszewskiego, Ernesta Tatary i Mateusza Szafrańskiego, czyli bez strzelców 21 z 24 bramek zdobytych w tym sezonie! Nic więc dziwnego, że gra szła liderowi jak po grudzie. Mimo to za sprawą Karola Nowickiego udało się wyjść na prowadzenie, ale nie udało się go dowieźć do końca. W 22 min po dobrej akcji Posesja zdobyła zasłużoną bramkę. Jej autorem był Aleksander Szczuchniak.

IV liga: Bystra Wojciechów – KS Marmota 0:3 (0:1)
Bez większego kłopoty trzy punkty zainkasowała KS Marmota, pokonując w niedzielę Bystrą Wojciechów 3:0. Bystra miała kilka okazji, korzystając z nonszalancji rywali, ale Przemysław Hajkowski to mimo młodego wieku już bardzo doświadczony fachowiec sztuki bramkarskiej. Po raz kolejny zanotował on czyste konto. Wynik w pierwszej połowie otworzył Michał Łukasik. Po zmianie stron z rzutu wolnego na 2:0 trafił Bartosz Sareło, a ostatnie słowo należało do Krzysztofa Kawki, który otrzymał dobre podanie od Przemysława Ziętka, kierunkowym przyjęciem zwiódł bramkarza i po chwili skierował piłkę do pustej bramki.

I liga: Posesja – Dziesiąta 0:5 (0:3)
Dziesiąta bezlitośnie wypunktowała popełniającą szereg prostych błędów drużynę Posesji. Team Piotra Sternika zdawał sobie sprawę, że punkty w ten weekend aż dwa razy straciło Bombardino, więc pojawiła się szansa na wyprzedzenie tej drużyny już w przyszły weekend. Trzeba było jednak ograć team Artura Bogaja. Już w 1 min padł pierwszy gol, a jego strzelcem był Sebastian Cieślak, co pokazało dobitnie, jak zmobilizowana jest Dziesiąta. Przed przerwą na 2:0 podwyższył Adam Abratkiewicz, ale to było nic przy trafieniu Daniela Brzozowskiego! Bramka, którą „poczęstował” on rywali to po prostu „stadiony świata”. W Ekstralidze byłby to murowany kandydat do nagrody dla najładniejszej bramki w sezonie. Wspaniała bomba z dystansu, która zatrzymała się dopiero w okienku! W drugiej połowie Dziesiąta nie forsowała tempa, ale i tak łatwo podwyższyła wynik. W 21 min Cieślak skutecznie egzekwował rzut karny, podyktowany za idiotyczne zagranie ręką Patryka Augustyniaka. W 23 min Cieślak skompletował hat-trick, trafiając do pustej bramki po podaniu Abratkiewicza.

II liga: Wściekłe Psy – Hüttenes-Albertus 4:1 (1:1)
Miłe złego początki – tak z perspektywy sympatyka drużyny Hüttenes-Albertus można powiedzieć o golu Artura Harasima na 1:0. Już minutę  później po kontrataku do wyrównania doprowadził Patryk Błaszczuk. Taki wynik utrzymywał się do ostatniej minuty, co zresztą przy okazji zawsze bardzo zaciętych meczów tych dwóch zespołów nikogo nie może dziwić. Jednak ostatnia minuta to koncert Wściekłych Psów. Kluczową bramkę na 2:1 po podaniu Wasyla Slobodyana strzelił Błaszczuk. Kolejną, przekopem przez całe boisko do pustej bramki zaliczył Paweł Żydek, golkiper „Wściekłych”! Wynik ustalił zaś Andrzej Samulak, a Błaszczuk do dwóch bramek dołożył asystę.

IV liga: Wataha – Intive 2:5 (0:2)
Wynik tego meczu to duże zaskoczenie praktycznie dla wszystkich, którzy w miarę uważnie obserwują IV ligę. Wataha przegrała jednak zasłużenie, a Intive rozegrało swój bezsprzecznie najlepszy mecz. Być może drużynę Intive zmobilizowało poranne zwycięstwo OBI, które było towarzyszem niedoli z dołu ligowej stawki. Obie drużyny miały po punkcie, który wywalczyły w bezpośrednim, zremisowanym 1:1 meczu. Tak czy inaczej – w pierwszej połowie dwa gole dla Intive zdobył Dawid Kręcisz. Przy pierwszej wyraźnie pomógł katastrofalnie interweniujący Łukasz Kołodziej. Druga to już zasługa strzelca. Po zmianie stron Watasze dwa razy udawało się strzelać bramkę kontaktową, ale w ostatecznym rozrachunku szarpiący Maciej Jabłoński to nieco zbyt mało, by liczyć na wygraną.

I liga: Szerszeń Team – Undefined Team 3:3 (2:2)
Szerszeń i Undefined są już raczej skazane na walkę w grupie spadkowej, ale jeśli ich mecze mają być tak emocjonujące i ciekawe, to nie mamy nic przeciwko, by takie spotkania odbywały się jak najczęściej. W pierwszej połowie Undefined dwa razy musiało gonić wynik. Na bramki Marcina Goca i Daniela Mroza odpowiadali Jakub Waliłko i Michał Krzak. Po przerwie Undefined miało więcej z gry. Jarosław Widomski zadbał o wzmocnienie nowymi zawodnikami, zmobilizował także stary trzon zespołu, a defensywy „Szerszeni” nie była monolitem. Miała jednak Jakuba Barana,  którego bramkarskie umiejętności są powszechnie znane. W końcu i on musiał jednak skapitulować, gdy ładnie przymierzył Michał Krzak. Gdy szala przechylała się w kierunku „Nieokreślonych”, Szerszeń zdołał użądlić po raz ostatni, ratując punkt. Mężem opatrznościowym okazał się Marcin Sugier.

Ekstraliga: Piłkarze/Bempresa – ZiP Kalina 2:3 (2:2)
ZiP Kalina po ciężkim boju wygrała wreszcie mecz, pokonując Piłkarzy. Pierwszego gola tego spotkania strzałem do pustej bramki zdobył w 6 min Zbigniew Flor, który zamknął dogranie z lewej strony. Kalina odpowiedziała w dwójnasób – gole Jacka Piekarczyka i Mateusza Misztala dały mistrzom OLS prowadzenie, jednak niedługo przed przerwą fuzja wyrównała. Sebastian Sztejno wykonał przedłużony rzut karny bardzo słabo, ale okazało się to jednocześnie szczęśliwe wykonanie. Michał Gdulewicz nie spodziewał się lekkiego strzału po ziemi i przepuścił piłkę do bramki! Druga połowa to mnóstwo walki, pretensji wobec sędziów (głównie niesłusznych) i zaledwie jeden gol. Zwycięski gol dla Kaliny, zdobyty w 21 min przez Karola Lewczuka.

II liga: Restauracja Szwejk – MPK 4:1 (1:0)
Co znaczy młodość? Szwejk pokazał to w meczu z MPK, które niespodziewanie w sezonie 18/19 dołuje. Dziwi to, bo przez III ligę zespół „Kierowców” przeszedł, a raczej przejechał, jak burza. Teraz jest jednak dużo gorzej. W rywalizacji ze Szwejkiem do przerwy padł tylko jeden gol, którego autorem był Mateusz Kowalik. Na kolejne bramki czekaliśmy do końcówki meczu. Kowalik najpierw podwyższył na 2:0, ale MPK zdołało jeszcze odgryźć się bramką Artura Mrozika. To był jednak łabędzi śpiew dawnych mistrzów HLAKP. Młodzi gracze Szwejka zostawiali swoich rywali niczym sportowe samochody zostawiają na światłach miejskie autobusy. Kowalik zakończył mecz z hat-trickiem, a listę strzelców uzupełnił Maciej Izdebski. MPK czeka walka o utrzymanie, a Szwejk przy dobrych wiatrach może jeszcze się wślizgnąć do grupy mistrzowskiej.

Ekstraliga: ZiP Kalina – Malagenia 5:2 (1:0)
Przed tą kolejką Kalina i Malagenia miały na koncie po dwa punkty. Jednak w Trzech Króli drogi obu zespołów się rozeszły. Kalina ograła Piłkarzy, by potem zrobić to samo w bezpośrednim starciu z zespołem Pawła Kępki. Po 14 minutach Kalina prowadziła 2:0, po trafieniach Karola Banachiewicza i Łukasza Wierzbickiego. Paweł Flisiak przywrócił Malagenii nadzieję na punkty, ale Banachiewicz i Wierzbicki wyprowadzili dwa kolejne ciosy. Poprawił na dodatek Karol Lewczuk i przy stanie 5:1 było już jasne kto zejdzie z parkietu jako zwycięzca. Ładna bramka Marcina Gałata niewiele tu zmieniła.

IV liga: CH Olimp – KS Świeżaki 3:0 (2:0)
Olimp i Świeżaki miały przed startem tego sezonu wysokie aspiracje. Ich bezpośrednia konfrontacja miała więc spore znaczenie dla układu czwartoligowej tabeli. Doświadczenia zebrane w wyższych ligach zaprocentowały na korzyść Olimpu, który ograł rywali 3:0. Pierwszą bramkę zdobył najlepszy w tym sezonie gracz w zespole Marcina IwanaMichał Romanowski. Łukasz Lewczuk w 12 min dał bramkę nr 2. Niedługo po przerwie sam Iwan pokusił się o trzecie trafienie. Nie bez znaczenia był fakt, że Olimp wzmocnił się powracającym między słupki Michałem Giletyczem.

Ekstraliga: Malagenia – Tifosi 4:7 (0:2)
Mecz Malagenii z Tifosi zakończył się pewnym zwycięstwem Tifosi, choć w końcówce meczu Malagenia odrobiła połowę strat, od stanu 1:7 do 4:7. Wcześniej jednak dominacja Tifosi na parkiecie nie podległa dyskusji. Nawet gdy brązowi medaliści ligi tracili piłkę i zapowiadało się na to, że zostaną skarceni, Malagenia nie potrafiła wypracować sobie pozycji strzeleckiej. O tym jak źle szło Malagenii najlepiej świadczy fakt, że już w 10 sek Patryk Bernat sfaulował Dawida Pioruna, prokurując rzut karny, zamieniony na gola przez Krystiana Okoniewskiego. Popularny „Ruski” schodził zresztą z parkietu z hat-trickiem, a jego bramka na 2:0, strzelona w 8 min to gol, że „klękajcie narody”! Podobnie jak w meczu z Kaliną, w 16 min pierwszego gola dla Malagenii zdobył skuteczny w tym sezonie Paweł Flisiak, ale tylko rozjuszyło Tifosi, które w ciągu kolejnych kilku minut podwyższyło z 3:1 na 7:1. Rozkręcił się Piorun, który wcześniej zaliczał sporo strat, ale w końcówce był już wiodącą postacią swojego zespołu.

I liga: Czarni – Sparta 3:2 (1:1)
Czarni po fatalnym początku sezonu, teraz narzucili mocne tempo i kto wie czy nie zatrzymają się dopiero w Ekstralidze! W niedzielny wieczór trudne warunki drużynie z Bychawy postawiła Sparta, która nieco wzmocniła swoją niezbyt liczną wcześniej kadrę. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Spartanie prowadzili po bramce Tomasza Rzeszuta. Dwa kolejna „słowa” należały do Czarnych – Wojciech Migryt wyrównał, a już po zmianie stron na 2:1 strzelił Michał Popławski. W 20 min Sparta miała w garści remis, bowiem gola na 2:2 zdobył Michał Małecki. Ten ciekawy i niezły mecz rozstrzygnęła jednak druga w tym dniu bramka Migryta.

Ekstraliga: UMWL Szkoltex – Politechnika Lubelska 1:0 (0:0)
Przedłużoną 7. kolejkę kończył mecz UMWL – Politechnika. Obejrzeliśmy w nim zaledwie jedną bramkę. W 19 min po rozegranym rzucie wolnym Damian Dęga dograł do Piotra Szewczyka, a ten przymierzył z pierwszej piłki w samo okienko! Warto dodać, że UMWL wreszcie dysponował składem zbliżonym do optymalnego, co zaowocowało dobrą grą. Zaskoczeniem było wystawienie w bramce Dominika Pietrasa, który wprawdzie w przeszłości sporadycznie pełnił w zastępstwie tę rolę, ale generalnie nie jest to jego nominalna pozycja. „Pedro” spisał się jednak bardzo dobrze, czego najlepszym dowodem jest czyste konto. Politechnika gubiąc punkty w takich meczach oddala się od podium. „Urzędnicy” wreszcie odpalili i pokazali na co ich stać. Przecież rok temu ten zespół skończył ligę niedaleko za czołową trójką!

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.