Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (515)



Ósma kolejka upłynęła pod znakiem remisów, niespodzianek i zmian na pozycjach lidera. W I, II i IV lidze na czele stawki zameldowały się nowe drużyny. Zrzucona ze szczytu czwartoligowej tabeli Marmota straciła status zespołu bez straty punktów, podobnie jak wcześniej Adampol Team, który zremisował z Moore. Dzięki temu weekendowi sytuacja we wszystkich ligach zrobiła się jeszcze ciekawsza. Przed nami weekend prawdy dla trzech klas rozgrywkowych, w których nastąpi podział na grupę mistrzowską i spadkową. A potem? Będzie jeszcze więcej dramaturgii i meczów podwyższonego ryzyka kardiologicznego.

II liga: Wściekłe Psy – Restauracja Szwejk 2:0 (1:0)
W magazynie „4 sekundy” kierownik Wściekłych Psów, Adam Bratkowski, podkreślał, że przed sezonem widział w zespole Szwejka jednego z kandydatów do awansu. Rzeczywistość jest jednak inna, ale z pewnością „Wściekli” nie mieli zamiaru lekceważyć swojego sobotniego rywala, który zawiesił poprzeczkę wysoko. O wyniku meczu zdecydowały dwa gole, zdobyte w końcówkach obu połów. W pierwszej odsłonie strzelcem był Andrzej Samulak, a w drugiej Bratkowski. W obu wypadkach asystował Wasyl Slobodyan. Szwejk zagrał niezły mecz, ale dobrze zorganizowaną defensywę Wściekłych Psów sposobu nie znalazł.

Ekstraliga: Git Team – Nexbet 4:8 (2:2)
Sporo ciekawego działo się w rywalizacji Git Teamu z Nexbetem. „Gitowcy” przegrywali już 0:2, by bardzo szybko, w ciągu kilku minut, wyjść na prowadzenie 3:2. Zaczęło się od samobójczej bramki Jakuba Dąbrowskiego. Na 2:0 podwyższył Kamil Wójcik, ale na przerwę oba zespoły schodziły z remisem, bo Git Team w 11 min wziął się do roboty. Gol Pawła Osoby był sygnałem. Mateusz Ziętek jeszcze w tej samej minucie do asysty dołożył gola, a po zmianie stron szybko strzelił kolejnego! Co na to Nexbet? Gole Kamila Barana i Huberta Poleszaka strzelone w krótkim odstępie czasu zmieniły wynik na 4:3 dla ligowych nowicjuszy. Przy obu trafieniach lepiej zachować się mógł bramkarz Gitu – Paweł Borzęcki. W 21 min o hat-tricka pokusił się świetnie dysponowany w tym dniu Ziętek. Jednak od stanu 4:4 na parkiecie rządził już tylko Nexbet. Baran i Poleszak znów trafili dubeltowo, co spowodowało odważną grę rywala z wycofanym bramkarzem. Jej efektem była utrata kolejnych dwóch goli, które strzałami do pustej bramki zdobywał Kamil Wójcik.

I liga: Bombardino 716 – Szerszeń Team 2:1 (1:0)
Po marnym weekendzie na zwycięski szlak wróciło Bombardino 716. Czy można to powiązać z powrotem do gry Stanisława Staniszewskiego? Raczej tak, zwłaszcza że lider strzelców zaplecza Ekstraligi otworzył wynik tego spotkania w 6 min. Już w drugiej połowie „poprawił” Tomasz Mazur. „Szerszenie” w końcówce przycisnęły i… „użądliły” za sprawą Daniela Mroza, ale zdobyć bramki na wagę remisu już się nie udało. Bombardino wciąż w grze o awans, a „Hornets” muszą ciułać punkty, by nie zaliczyć spadku.

III liga: KP Starówka – Zdzichtex Areszt Śledczy 1:7 (1:4)
Tydzień temu chwaliliśmy Starówkę za świetny występ przeciwko Wichrowi, ale w ostatnią sobotę wróciła Starówka z meczów w 2018 roku. W starciu dwóch drużyn stawiających wyłącznie na ofensywę, Areszt okazał się dużo lepszy. Zaczęło się od zupełnie kuriozalnej  bramki. Gracze Aresztu nie dotknęli nawet piłki, a prowadzili 1:0! Piłka przypadkowo odbiła się od Mariusza Bąka i zmierzała w światło bramki. Piotr Maliszewski mógł łapać futbolówkę, ale z sobie znanych powodów postanowił wybijać ją głową… i nie trafił! Po chwili sędziowie wskazywali już na środek boiska. Po kilkunastu sekundach Starówka w zasadzie podsumowała swój fatalny występ. Potem na salony „wjechał z buta” Przemysław Wójciuk, zdobywając sześć goli (sic) i powtarzając swój wyczyn z meczu przeciwko Ułanom w 2. kolejce. Team ze Starego Miasta swoje strzeleckie wyczyny wyczerpał już w 3 min, gdy na listę strzelców wpisał się Kamil Marczyński.

IV liga: Bystra Wojciechów – TRANS-AUDYT.pl 1:4 (0:2)
W coraz lepszej formie jest TRANS-AUDYT.pl. Przed Świętami pokonał PKS BIGOS, a w pierwszej kolejce w 2019 roku (tydzień temu pauzował) ograł także Bystrą Wojciechów aż 4:1. Co zdecydowało o wygranej „Transportowców”? Większa stabilność w grze, rozsądek, doświadczenie. Bystra szarpała, ale popełniała sporo błędów, które rywal potrafił wykorzystać. Przyjezdnych z Wojciechowa „napoczął” Damian Połowniak w 5 min. Dwie minuty później Bystra miała już dwa gole do odrobienia, po tym jak do bramki trafił Tomasz Bancerowski. Druga połowa to ataki Bystrej, ale bez większego efektu. W końcówce Robert Nowak podwyższył na 3:0. Bystra odpowiedziała bramką Sebastiana Janickiego, co dało jeszcze cień nadziei na skuteczną „remontadę”. Nic takiego nie miało jednak miejsca, bo w 24 min Nowak zaliczył dublet i TRANS-AUDYT.pl wygrał 4:1.

Ekstraliga: Moore – Adampol Team 2:2 (1:2)
Swoje pierwsze punkty w tym sezonie pogubił Adampol Team. W rywalizacji z Moore świdniczanie jako pierwsi stracili gola. Strata Mateusza Wardy na rzecz Konrada Zielińskiego okazała się bardzo kosztowna, bo „Zielo” od razu wpakował piłkę do bramki. Odpowiedź Adampolu przyszła dość szybko. Dobrze rozegrany rzut wolny dał czystą pozycję strzelecką Jackowi Kochalskiemu, a ten nie zawiódł. Jeszcze w tej samej połowie Krystian Joć wykończył z bliska kontratak swojej drużyny i wykorzystał podanie Michała Babiarza. Do przerwy Adampol prowadził 2:1. Jednak już nieco ponad minutę po zmianie stron Maciej Sebastianiuk świetnie obrócił się „na ścianie”, oddając zaskakujący strzał. Piłka odbiła się jeszcze od próbującego interweniować Piotra Chlebusia, ale ugrzęzła w siatce. Była dopiero 14. minuta i sądziliśmy, że mecz się właśnie rozkręca, ale paradoksalnie więcej bramek już nie obejrzeliśmy. Oba zespoły popełniły stosunkowo mało błędów w obronie, a remis można uznać za wynik całkowicie sprawiedliwy.

III liga: Limuzyna z Lublina – meble-ars.pl Zjednoczeni 2:3 (1:1)
To był mecz o szczególnym ciężarze gatunkowym. W zeszłym sezonie gracze obu drużyn stanowili jeden zespół. Po „rozpadzie” już orlikowe starcia Limuzyny ze Zjednoczonymi były bardzo zacięte i emocjonujące.  Nikt nie odstawiał nogi i każdy za wszelką cenę chciał pokazać rywalowi wyższość. Nie inaczej było w sobotę. Już w 5 min wynik otworzył Paweł Tobiasz. Limuzyna weszła w mecz dużo lepiej – grała z rozmachem, szybko i zaskoczyła tym lidera. Jednak wystarczył moment nieuwagi by w 11 min Mariusz Kaźmierski zdobył wyrównującą bramkę, pokazując już niepierwszy raz w tym sezonie, że piruet z obrońcą na plecach i szybki strzał to jego groźna broń. Druga połowa należała do Zjednoczonych, a przynajmniej w początkowej fazie. Limuzyna zaczęła popełniać dużo błędów. Kaźmierski w 17 min zdobył drugiego gola, a minutę później sędziowie podyktowali rzut karny za zagranie ręką Tobiasza. Wprawdzie Kaźmierski przegrał pojedynek z Arturem Bielakiem vel Bieleckim, ale współpartner bramkarza, Grzegorz Wilczek, za wcześnie wbiegł w pole karne, w dodatku tupiąc za plecami strzelcami, co miało wyprowadzić go z równowagi. Efekt tego głupiego zachowania Wilczka był taki, że sędzia powtórzył rzut karny, a Kaźmierski w drugiej próbie już się nie pomylił. Wściekły bramkarz Limuzyny swoje negatywne emocje wyładował na arbitrze, obrażając go w nieparlamentarnych słowach, co oczywiście skutkowało czerwoną kartką. Limuzyna pokazała jednak wielki charakter i najpierw wytrzymała okres gry w osłabieniu, a potem odrobiła straty! Kontaktową bramkę z przedłużonego rzutu karnego zdobył Kamil Kłyś. Zjednoczeni dali się zepchnąć do defensywy, a Limuzyna dopingowana z trybun przez Bielaka vel Bieleckiego rozkręciła się na dobre. W ostatniej minucie Tobiasz wyrównał! Końcówka tego meczu to był istny rollercoaster!

I liga: GP Togatus – Undefined Team 3:0 (2:0)
Undefined Team mimo wzmocnień i ostatniego zwycięstwa nad Spartą oraz remisu z Szerszeń Teamem, w sobotę musiał uznać wyższość walczącej o wyższej cele ekipy GP Togatus, która skutecznie wypunktowała przeciwnika dubletem Arkadiusza Adamczuka i bramką Krzysztofa Gołaszewskiego. Spotkanie bez większej historii. „Nieokreśleni” mieli swoje sytuacje, ale Patryk Drozd nie dał się pokonać, a jego vis-a-vis trzy razy musiał wyciągać piłkę z siatki.

IV liga: PKS BIGOS – Huragan Reaktywacja 3:2 (1:1)
Zamykający tabelę Huragan sprawił nie lada problemy walczącemu o awans BIGOS-owi. W 4 min nic nie zapowiadało sensacji, gdy wynik otworzył Łukasz Augustyniak. Jednak Huragan mimo osłabień, takich jak zawieszenie Szymona Kuli, nie poddawał się i walczył dzielnie. W 6 min wyrównał najlepszy na boisku Bartłomiej Zentara, który niecałe dwie minuty po przerwie trafił po raz drugi! „Kapuściani” musieli rzucić się do odrabiania strat. W 18 min szczęście się do nich uśmiechnęło po raz pierwszy, gdy bramkarz rywali sprokurował rzut karny, powalając Jana Błaszczaka. Grzegorz Sołdaj trafił do siatki i było 2:2. Końcówka to już napór ekipy Tomasza Moszczyckiego, ale długo nie przynosiło to wymiernego efektu. Gdy do końca pozostało mniej więcej pół minuty, Błaszczak przeprowadził świetną akcję prawą stroną, dograł do stojącego pół metra od bramki Moszczyckiego, a ten brzuchem (sic) wbił piłkę do bramki i nieco zrehabilitował się za wcześniejsze pudła w prostych sytuacjach. Huragan mimo heroicznej postawy znów przegrał, a BIGOS zameldował się pozycji lidera – wtedy nie było jeszcze wiadomo, że na dłużej niż godzinę!

Ekstraliga: ZiP Kalina – Tifosi 0:3 (0:1)
Kalina postawiła Tifosi naprawdę trudne warunki, pokazując, że łapie wysoką formę, ale to Tifosi jest brązowym medalistą HLAKP i zespołem o znacznie większym doświadczeniu. To doświadczenie pozwoliło drużynie w fioletowych strojach wygrać ten niełatwy mecz. W 2 min po mocnym uderzeniu z dystansu w wykonaniu Dawida Ptaszyńskiego po raz pierwszy w tym meczu skapitulował Michał Gdulewicz. W kolejnych minutach wynik nie ulegał zmianie, choć sytuacje były. W Kalinie cała ofensywa kręciła się wokół Karola Banachiewicza, który kilka razy próbował strzałów z połowy boiska czy też sprytnych wariantów rzutów wolnych. Wszystko brało w łeb, a w drugiej połowie Tifosi wykorzystało swoje dwie okazje – Paweł Maziarz i ponownie Ptaszyński zapewnili swojej drużynie komplet oczek.

IV liga: KS Marmota – Wataha 2:4 (1:2)
Porażka Marmoty z Watahą była jedną z większym niespodzianek tej kolejki. „Świstaki” przegrywały 0:2 po prostych błędach w obronie, które skarcił Maciej Jabłoński. Golem odpowiedział Krzysztof Wójcik i wydawało się, że faworyt obudzi się i odwróci losy meczu. Wskazywał na to początek drugiej odsłony, kiedy to Marmota zaatakowała wyższym pressingiem, zmuszając rywali do błędów. Podopieczni Adriana Mańko sami też popełniali jednak sporo takich błędów, a w dodatku byli bardzo nieskuteczni. W 17 min na koncie Jabłońskiego był już hat-trick. Nawet gra z wycofanym bramkarzem nie przyniosła spodziewanego efektu, choć kilka razy brakował centymetrów. Trafienie Damiana Kołodzieja na 4:1 było ciosem kończącym. Wprawdzie Wójcik skończył mecz z dubletem, ale po jego golu Marmocie pozostawały już tylko sekundy, więc o zdobyciu jeszcze dwóch bramek nie było mowy.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – PHU Pad-Bud 2:2 (0:1)
Spotkanie Politechniki z Pad-Budem było rywalizacją dwóch godnych siebie, solidnych ekstra ligowych ekip. W pierwszej połowie obejrzeliśmy zaledwie jednego gola. Strzał z dystansu Damiana Charmasta był mocny, ale ten gol i tak obciąża konto Pawła Szpindy. Politechnika wyrównała zaraz po przerwie, a swojego 9. gola w sezonie zdobył Dominik Struk. W 22 min obrona Pad-Budu zaspała po raz kolejny, a najbardziej Krystian Wolak, który odpuścił Dawida Pikula. Ten otrzymał piłkę od Tomasza Kisiela i po chwili było 2:1 dla podopiecznych Andrzeja Kurysa. W końcówce Pad-Bud nie mając nic do stracenia, rzucił się na rywali w pięciu, z lotnym bramkarzem. Najpierw w sukurs Szpindzie przyszła poprzeczka, ale akcja poszła dalej, a finalnie po podaniu Charmasta gola na 2:2 zdobył Marcin Miściur, ratując punkt.

Ekstraliga: Malagenia – UMWL Szkoltex 3:3 (2:1)
Walka o utrzymanie nabiera rumieńców, a mecz Malagenii z UMWL to dobry przykład.  „Urzędnicy” podchodzili do gry z raptem jednym zmiennikiem, co mocno utrudniło im zadanie. W 2 min Michał Wasil wykorzystał bierność defensywy rywali. Długo opanowywał piłkę wyrzuconą przez Rafała Fedziorynę, ale gdy już to zrobił, huknął zza pola karnego wprost do bramki. Dwie minuty później Rafał Szostak w ładnym stylu wyrównał. Jednak na przerwę to Malagenia schodziła prowadząc. Wasil zdobył swojego drugiego gola, tym razem skrzętnie wykorzystując podanie Adriana Prażmy. Wystarczyły niecałe dwie minuty po zmianie stron by naładowany team Grzegorza Łaty odwrócił losy meczu. Wyrównał Pawłem Flisiakiem Grzegorz Mulawa, który nabił z rzutu wolnego przeciwnika, a ten zaliczył samobója. Po paru chwilach Szostak znakomicie trącił piłkę do rozpędzonego Michała Morawskiego, a ten trafił na 3:2 obok bramkarza Malagenii. Team Pawła Kępki potrzebował wycofanego bramkarza w końcówce meczu, by pokusić się o wyrównanie, które było dziełem Prażmy, wyprowadzonego na czystą pozycję przez Mateusza Siedleckiego. Remis z jednej strony zaognia sytuację w dole tabeli, a z drugiej oznaczał też spadek zespołu Malagenii na ostatnie miejsce.

II liga: Hüttenes-Albertus – Legion 1:0 (1:0)
Nie lada sztuki dokonał Hüttenes, który grając z raptem jednym, średnio dysponowanym rezerwowym w osobie Daniela Misztala, dał radę pokonać lidera, czyli Legion. To już druga niewytłumaczalna na zdrowy rozum wpadka Legionu, po porażce ze Starymi Bronowicami. O zwycięstwie Hüttenesa przesądził gol Cezarego Gruma, zdobyty już w 3 min po ładnej zespołowej akcji. Co przez resztę spotkania wyczyniał Legion, że nie był w stanie zdobyć choćby jednego gola? To dobre pytanie. Z jednej strony wielki szacun dla defensywy i bramkarza zwycięskiej drużyny, ale heroiczna postawa Hüttenesa i dobra gra zawodników tej drużyny to jedno, a kiepski występ Legionu to drugie.

II liga: Mustang Marketing – MPK 3:0 walkower
MPK nie dojechało… Na szczęście o tym fakcie dowiedzieliśmy się już w piątek i nikt nie musiał stać zziębnięty na przystanku, gapiąc się bez sensu w rozkład jazdy.

III liga: KP Wicher – Billennium 0:0
Mimo całej sympatii dla drużyn Wichru i Billennium, w sobotę o 22:00 uraczyły nas one spektaklem, po którym możemy napisać tylko tyle, że ten mecz się odbył.

III liga: Bio Berry – MW Lublin 4:2 (0:1)
Duże brawa dla Bio Berry i MW Lublin. Zdajemy sobie sprawę, że w niedzielę o 8:00 rano jest co najmniej 547 ciekawszych form spędzania czasu niż gra w piłkę. Podstawową jest sen. Tymczasem mimo faktycznie dość sennego początku, później na boisku działo się dużo. W końcówce pierwszej połowy cios nr 1 zadał Marcin Sitko. „Jagódki” wszystko co najlepsze zachowały sobie na drugą połowę. Między 14 a 15 min Dawid Polesiak zdobył hat-trick! Potrzebował na to około 70 sekund! Dwie pierwsze bramki praktycznie odbite na kserokopiarce. Prowadzenie piłki prawą nogą w pełnym biegu, zejście na lewą i natychmiastowy, mocny strzał prostym podbiciem. Trzeci gol to już próba prawą stopą. Wysoki golkiper MW Lublin był zaskoczony strzałem pod poprzeczkę przy bliższym słupku i po raz kolejny skapitulował. W 22 min było już praktycznie po meczu, gdy strzał lewą nogą Łukasza Sulowskiego także znalazł drogę do siatki. Aktywny Łukasz Sternik zmniejszył wprawdzie rozmiary porażki MW Lublin, ale marne to pocieszenie dla walczących o czołowe lokaty graczy drużyny Grzegorza Stępnia.

II liga: Stare Bronowice – Va Bank 1:4 (0:2)
Stare Bronowice po ostatniej serii zwycięstw w niedzielę musiały przełknąć gorycz porażki. Lepszy okazał się Va Bank, ze świetnym Karolem Wróblem na czele. To on rozpoczął strzelanie w 9 min, wykorzystując rzut karny, podyktowany za bezsensowne zagranie ręką w wykonaniu Pawła Papiewskiego. Jeszcze przed zmianą stron na 2:0 podwyższył Leszek Huszaluk. W 15 min Stare Bronowice złapały kontakt, a bramkę Radosława Rymarczyka chciało się oklaskiwać na stojąco. Było to coś w rodzaju przewrotki połączonej z breakdancem. Koordynacja na wysokim poziomie. Jednak ten gol nie był dla Bronowic zwiastunem lepszych czasów w tym meczu. „Bankowcy” zadali jeszcze dwa bramkowe ciosy – Marcin Śmigielski i Paweł Bogusław ustalili wynik meczu na 4:1.

III liga: Plaga Szczurów – Ułani 2:2 (1:1)
Ułani dwa razy skutecznie doganiali Plagę Szczurów w klasycznym meczu „o sześć punktów”. Dawid Szatkowski znów nie mógł pochwalić się najmocniejszym składem, choć do gry wrócił Marek Błaszczak. Nie był on jednak wiodącą postacią w tym spotkaniu. W pierwszej połowie gola na 1:0 po rzucie rożnym zdobył Przemysław Saniak, a zripostował Jakub Łupina. W drugiej części Plaga prowadziła za sprawą Daniela Wojtysiaka, ale w 22 min Adam Rasiak trafił do bramki Roberta Sadurskiego i uratował Ułanom punkt.

Ekstraliga: Widok – Piłkarze 4:2 (2:0)
Widok wreszcie wygrał swój pierwszy mecz w sezonie, pokonując fuzję Piłkarzy i Bempresy. Patrząc na skład zespołu Mariusza Kędry, spodziewać się można było dużo lepszej gry, jednak pierwsza połowa została całkowicie przespana. W efekcie Tomasz Pawluk i Rafał Kazimierski zdobyli po bramce,  choć  główna zasługa należała za pierwszym razem do Ayouba Kheroufa, a za drugim do Łukasza Knosali. Tak czy inaczej – do przerwy Widok prowadził 2:0. W drugiej połowie po rzucie karnym, sprokurowanym przez Jacka Pietrasa, który powalił Łukasza Ożgę, Kherouf podwyższył na 3:0. Minutę później Damian Karaś z lewej strony wstrzelił mocną piłkę w kierunku bramki, a Krzysztof Stachyra sam wrzucił ją sobie do bramki. Mógł to być początek pogoni, ale w 23 min kontra Widoku zakończyła się asystą Ożgi i golem jego imiennika – Knosali. Tomasz Wnuk strzałem z rzutu wolnego zmniejszył jeszcze rozmiary porażki Piłkarzy, ale to Widok schodził z boiska uśmiechnięty.

I liga: GP Togatus – Czarni 1:2 (0:1)
Togatus po sobotnim zwycięstwie nad Undefined, chciał w niedzielę zdobyć kolejny komplet punktów. Rywalizacja z Czarnymi nie była już jednak tak owocna. To przeciwnicy zachowali więcej  zimnej krwi w kluczowych momentach, a przy tym mieli odrobinę szczęścia. Wydawało się, że w 12 min Patryk Drozd jakimś cudem zdoła przenieść piłkę nad poprzeczką, ale koniec końców w dość śmieszny sposób wrzucił ją sobie do bramki, notując gola samobójczego. W 20 min Jakub Szymala pokonał naprawdę nieźle dysponowanego Drozda po raz drugi. W końcówce Krzysztof Gołaszewski wbił piłkę do bramki zespołu z Bychawy, ale gol kontaktowy okazał się także jedynie honorowym.

IV liga: Dream Team – CH Olimp 2:5 (0:3)
Dream Team gra w kratkę, słabsze mecze przeplatając naprawdę znakomitymi. W ostatnią niedzielę przyszła pora na mecz kiepski. Olimp już do przerwy prowadził 3:0 po dublecie Łukasza Galanta, przedzielonym bramką Kamila Siczka. Druga połowa to już bardziej wyrównana gra i remis 2:2, ale ostatecznie trzy punkty powędrowały oczywiście na konto teamu Marcina Iwana. Galant skończył zawody z hat-trickiem, swojego gola dołożył też Artur Drobik, a w ekipie D.T. trafiali bracia Bojarscy.

I liga: Czarni – Posesja 5:1 (1:0)
W swoim drugim niedzielnym spotkaniu Czarni rozprawili się z Posesją, pokonując rywala aż 5:1. Spóźniony na mecz as atutowy zespołu Artura Bogaja, Michał Kozak, zastał wynik 0:1. Wydawało się, że jego przyjazd może być impulsem do odrabiania strat, ale nic takiego się nie stało. Czarni w drugiej połowie włączyli wyższy bieg. W 13 min Popławski na 2:0, w 14 min Jakub Szymala na 3:0, w 16 min Michał Pawelec na 4:1! W międzyczasie gol przywołanego już Kozaka. Całość zakończył już w 19 min Wojciech Migryt.

IV liga: KS Świeżaki – Intive 1:1 (1:1)
Nudny jak „Moda na sukces” mecz Świeżaków z Intive zakończył się remisem 1:1. W 9 min na 1:0 trafił Bogdan Bednarz. Dla grającego coraz lepiej Intive wyrównał zaś Jakub Sołdek. Okres aklimatyzacji minął i Intive punktuje, ale o tym meczu wszyscy chcemy zapomnieć jak najszybciej, bo piłkarskiej jakości było tyle co kot napłakał.

II liga: GOL-asy – Bosko 1:3 (1:2)
Bosko odniosło bezcenne zwycięstwo w kontekście walki o awans. GOL-asy to więcej niż solidny drugoligowiec, który być może zamelduje się w grupie mistrzowskiej. Ewentualne potknięcie mogło kosztować team Jakuba Kosikowskiego drogo. Jednakże już w 1 min mocne uderzenie lewą nogą Kamila Baczewskiego otworzył wynik. Mało tego, w 3 min było już 2:0! Tym razem swojego gola zdobył Kacper Wanielista. Prosty błąd Piotra Sikory i jego strata dały jednak GOL-asom kontakt, a bramkę strzelił Piotr Rój. Bosko musiało do końca drzeć o punkty i kilka razy tylko dobra postawa Kosikowskiego uchroniła drużynę od straty gola na 2:2. Odsłonięte GOL-asy pozbawił złudzeń Wanielista.

I liga: KS Ruta – Dziesiąta 1:5 (0:1)
Ten mecz był jednym z hitów całego weekendu. Walka o awans do Ekstraligi to w końcu nie przelewki. Ruta boleśnie przekonała się jednak o wartości doświadczenia, jakie posiadała Dziesiąta. Do przerwy po kapitalnym uderzeniu z dystansu w wykonaniu Konrada Kiejdy spadkowicze z Ekstraligi prowadzili 1:0.  Po przerwie rzeczy przybrały szybki obrót. W 14 min Paweł Gryta opanował trudną piłkę wyrzuconą przez Gabriela Bednarczyka i zdołał pokonać Jakuba Majewskiego, który spisywał się w tym spotkaniu bez zarzutu, choć bramka to nie jego nominalna pozycja. Nie minęło zbyt dużo czasu, a odgryzł się Sebastian Cieślak. Po chwili katastrofalny w skutkach błąd popełnił Przemysław Grabowski, który nie zauważył, że jego bramkarz jego daleko poza światłem bramki – zagrał mu piłkę w ciemno, a potem bezradnie obserwował, jak piłka zmierza do siatki. Ten moment chyba ostatecznie dobił drużynę trenera Krzysztofa Grabowskiego. W 22 i 23 min swoje kolejne gole dołożył Cieślak, ostatecznie wybijając Rucie z głowy myśli o punktach. Rucie zabrakło poukładanej gry z tyłu, a i Michał Zlot nie był w tym dniu dostatecznie dużym atutem. Gdy mijał jednego rywala, drugi wyrastał za moment jak spod ziemi. I Herkules dupa, kiedy ludzi kupa. To oczywiście pochwała dla zespołowej gry drużyny Piotra Sternika.

IV liga: NieDYSponowani – OBI Zwycięska 1:2 (0:1)
W kolejkę niespodzianek idealnie wpisuje się mecz NieDYSponowanych z OBI. Faworytem był oczywiście wyżej notowany zespół z Dysu, ale z boiska jako zwycięzcy schodzili gracze z nomen omen Zwycięskiej. Do przerwy prowadzili oni 1:0 po bramce Tomasza Szumilaka. Wcześniej NieDYSponowani mieli swoją okazję, ale przedłużony rzut karny zmarnował Jan Siczek. Zrehabilitował się po przerwie, gdy w 19 min wyrównał. Jednak w 23 min po zagraniu ręką w wykonaniu Marcina Kulpy, sędziowie wskazali na punkt karny, a trzy punkty dla OBI zgarnął Mateusz Suszek. Bramkarz odważnie wziął na siebie wykonanie „karniaka” i nie zawiódł! Poza tym w tym meczu Suszek pokazał kilka naprawdę dobrych interwencji i zasłużenie został bohaterem.   

I liga: Sparta – RKS Perła 1:1 (0:1)
Minimalizm Perły kosztował ją głupią stratę punktów. Sparta od 4 min przegrywała 0:1 po bramce Przemysława Kwiatka i niewiele wskazywało na to, że ten wynik ulegnie zmianie. Jednak na około 10 sek przed końcem meczu Paweł Godzwon zrobił coś, co trzeba określić mianem majstersztyku. Stojąc przed bramką Przemysława Powagi wykonał kapitalną „angielką” i zdobył wyrównującego gola! Sparta została nagrodzona za niezłomną postawę i zremisowała trzeci mecz w sezonie. Perła znów wylądowała poza grupą mistrzowską. W ostatniej kolejce fazy zasadniczej „Piwosze” grają z Undefined – muszą wygrać, by zameldować się w TOP 5 i liczyć jeszcze na awans.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.