Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (533)



Ostatnie tygodnie są gorące - nie tylko jeśli chodzi o temperaturę powietrza. W Ekstralidze obrodziło szlagierami. Poker grał z Adampolem, Kalina z Politechniką, potem z Pokerem, a ostatnio Adampol z Politechniką. Przed ostatnią serią gier, która rozbije się w czasie na aż dwa tygodnie, sytuacja w ligowej elicie jest naprawdę ciekawa. Niestety, pokłosiem, czy raczej skutkiem ubocznym upałów, są także walkowery. Widać wyraźnie, że w wielu drużynach zawodnicy myślą już bardziej o wypoczynku pod chmurką niż o bieganiu za piłką. W tym tygodniu z ligą pożegnała się Posesja.

Puchar Ligi: Wściekłe Psy – Poker Team 1:8 (1:2)
Gdy Wściekłe Psy na początku meczu objęły prowadzenie, można było sądzić, że czołowa drużyna pierwszej ligi może tu spłatać faworytowi psikusa. Gdy do przerwy „Karciani” prowadzili zaledwie 2:1, zdawało się, że „Wściekli” tanio skóry nie sprzedadzą. Ostatecznie jednak Poker Team, grający w zasadzie w galowym zestawieniu, nie dał rywalom najmniejszych szans i w drugie odsłonie wręcz zdruzgotał pierwszoligowców. Wynik mógł być nawet dwucyfrowy, ale „patelnię” zmarnował Grzegorz Góral, a rzut karny Roberta Susza obronił Paweł Żydek. To oczywiście nie wszystkie sytuacje, ale przy wyniku 8:1 nie możemy mieć wątpliwości kto zasłużenie został pierwszym ćwierćfinalistą Pucharu Ligi. Hat-tricka udało się ustrzelić Konradowi Tarkowskiemu.

II liga: CH Olimp – Krupniki07 0:0
To już trzeci bezbramkowy remis Krupników w tym sezonie. W środę drużyna Tomasza Sijewskiego podzieliła się punktami z Olimpem. Krupniki były zespołem ciut lepszym, szczególnie gdy na boisku pojawił się spóźniony Grzegorz Kosik. Jednak to twarde, męskie zwarcie przez 25 minut nie przyniosło choćby jednej bramki.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – ZiP Kalina 2:4 (1:1)
Mecz na szczycie Ekstraligi zakończył się zwycięstwem ZiP Kaliny. Obie ekipy przystąpiły do gry w praktycznie najmocniejszych składach, co zapowiadało kawał dobrego widowiska. I rzeczywiście, trudno było narzekać na intensywność tego spotkania, choć na pewno dominowała walka, a nie piłkarskie fajerwerki. Zaczęło się obiecująco, bo naprawdę śliczną bramkę zdobył Jakub Świderski. Politechnika długo zbierała siły, by w końcu odpowiedzieć za sprawą Dawida Pikula. Optyczna przewaga Kaliny to jedno, ale wynik to zupełnie coś innego. Do przerwy remis 1:1. Mistrzowie OLS po zmianie stron pokazali jednak klasę godną mistrzów i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. W 28 min znów swoją wielką wartość przy stałych fragmentach gry udowodnił Świderski. Minutę później po trafieniu Michała Piwnickiego, Politechnika była już w tarapatach. W 36 min Władysław Śniżko, który do tej pory spisywał się naprawdę doskonale, bezceremonialnie powalił Karola Banachiewicza, a sędzia Jakub Baran absolutnie słusznie podyktował rzut karny. Sam poszkodowany zamienił szansę na gola. Bramka Rafała Rzędzickiego w końcówce meczu niczego już nie zmieniła, bo Kalina skończyła mecz z czterema bramkami, a Politechnika tylko z dwoma.

I liga: Posesja – Undefined Team 0:2 (0:1)
Posesja wreszcie bez problemów kadrowych, z szeroką ławką rezerwowych, ale nadal bez punktów (nie licząc ujemnych). Tym razem outsider I ligi nie sprostał Undefined, choć nie można powiedzieć, że była to łatwa przeprasza dla „Nieokreślonych”. Kilka razy zespół ratować musiał Marek Gumiela, kilka razy rywalom w ostatniej chwili brakowało odrobiny precyzji. Undefined wyprowadziło dwa ciosy. W pierwszej połowie był to precyzyjny strzał Dawida Mazuruka. Niedługo po przerwie „poprawił” Jakub Waliłko.

Puchar Ligi: Antique – PHU Pad-Bud 8:2 (2:2)
Antique rozbił Pad-Bud aż 8:2, ale nie mogło być inaczej, skoro rywale zebrali tylko pięciu zawodników. Ta piątka była na tyle dzielna, że do przerwy utrzymywała remis 2:2. Oba gole dla Pad-Budu zdobył Damian Charmast, ale na słowa pochwały zasługiwali wszyscy. Nieskuteczny i mało przekonujący Antique po zmianie stron wrzucił wyższy bieg i nie pozostawił zmęczonym rywalom żadnych złudzeń. Szkoda, że Pad-Bud nie miał w tym dniu choćby jednego gracza więcej, a najlepiej kilku, z nominalnym bramkarzem na czele.  Wtedy mogło to być przednie widowisko. Odnotujmy hat-trick Michała Hajkowskiego.

Ekstraliga: Widok – Ipso Iure 1:4 (0:1)
Widok w ostatnich tygodniach jest zdecydowanie najsłabiej grającą drużyną Ekstraligi. W czwartek Ipso Iure, nawet bez jednego ze swoich liderów, Pawła Maziarza, zdołało dość spokojnie pokonać team Marcina Szweda. Już w 3 min meczu Andrzeja Chagowskiego pokonał Krzysztof Maryńczak i był to jedyny gol tej połowy. Widok był pozbawiony jakichkolwiek argumentów w ofensywie. Ipso nie zachwycało, ale miało zawodników, którzy mogą zrobić różnicę. Kluczowym momentem drugiej połowy był niepotrzebny faul spóźnionego ze swoim wślizgiem Mateusza Tkaczyka, który bezceremonialnie powalił Antoniego Markockiego. Ewidentny rzut karny i żółta kartka. Bramkę z „wapna” zdobył Dawid Ptaszyński. W 35 min było praktycznie po zawodach, gdy aktywny Arkadiusz Ciągło zdobył bramkę na 3:0. Widok w końcówce przejął inicjatywę i zdobył gola na 1:3 – do siatki trafił Łukasz Knosala. Nagle beniaminek zwietrzył swoją szansę i z impetem ruszył po kolejne gole. Szanse były, ale dokładności brakowało – to powodowało kontry „Prawników” – po jednej z nich wynik meczu ustalił Markocki.

Ekstraliga: RKS Perła – Neo 2:3 (1:1)
Wciąż z dna nie może wygrzebać się Perła. W piątkowy wieczór „Piwosze” minimalnie ulegli Neo, choć jako pierwsi prowadzili. W 6 min ładnie zachował się Przemysław Kwiatek i po chwili mógł cieszyć się z gola. Na wyrównanie Neo przyszło nam poczekać do 12 min. Jan Błaszczak odważnie zaatakował na krótkim słupku piłkę wrzuconą z autu i wbił ją do siatki. Kilka minut po przerwie płaski strzał Jana Wojtasika był na tyle mocny, że mimo interwencji Przemysława Powagi znalazł drogę do bramki. W 27 min Perła wyrównała. Tym razem soczyście huknął Michał Nurzyński. Zwycięski gol dla Neo padł w 32 min. Z najbliższej odległości piłkę do siatki wbił Dominik Bojarski. To był wyrównany mecz, w którym ciut lepsi okazali się gracze beniaminka.

III liga: KS Marmota – Bosko Kośminek 5:1 (2:0)
Po serii minimalnych porażek podniosła się KS Marmota. W sobotni poranek „Świstaki” wykorzystały fakt, że rywale nie mają zmienników i po dobrym meczu wygrały 5:1. Wynik ładnym uderzeniem otworzył Michał Łukasik, ale co znaczy naprawdę ładny gol pokazał później Michał Niedzielski. Trudny technicznie lobik spadł za kołnierz Łukasza Zinkiewicza. Po przerwie Kośminek gasł z każdą minutą i tracił kolejne gole. Skończyło się na 5:1, ale mogło być dużo wyżej. Sam Adrian Mańko miał dwie stuprocentowe okazje – raz w sobie tylko znany sposób trafił w słupek, innym razem przestrzelił woleja. O ile w pierwszej połowie Kośminek walczył jak równy z równym, o tyle druga odsłona była mocno jednostronna. Honorową bramkę dla przegranych zdobył Adam Aina. W Marmocie jako jedyny dubletem pochwalić się mógł Łukasik.

III liga: FC Mamrotki – Mat-Geo 3:6 (1:3)
Mat-Geo rozpoczęło mecz doskonale, już w 13 sek zdobywając pierwszą bramkę. Mamrotki nie powąchały nawet piłki, a Mateusz Rewerski był już autorem gola na 1:0. Potem podwyższył także na 2:0. Szybki wypad Zbigniewa Próchno i „Niedźwiedzie” złapały kontakt. Michał Młynarczyk ustalił jednak wynik pierwszej połowy na 3:1. Mamrotki potem jeszcze dwukrotnie łapały kontakt i za każdym razem po golach Młynarczyka Mat-Geo odskakiwało na dwie bramki dystansu. W ostatniej minucie na 6:3 podwyższył Mateusz Samborski. Z lepiej dysponowanym golkiperem drużyna Mamrotek mogła pokusić się o lepszy rezultat.

II liga: Krupniki07 – Inża Team 2:1 (1:0)
Krupniki okazały się minimalnie lepsze od Inży. W sobotnie południe drużynę Tomasza Sijewskiego pociągnął Grzegorz Kosik. To on zdobył obie bramki dla Krupników. Pierwszą po solowej akcji i ładnym uderzeniu zza pola karnego. Drugą sprytnym lobem. Inża w końcówce złapała kontakt dzięki Marcinowi Nowakowskiemu, ale Krupniki są zespołem solidnym w tyłach i nie dały się „skaleczyć” po raz drugi. Mecz nie zachwycił.

IV liga: Cloud Shisha Lounge Bar – Decathlon 3:0 walkower
Niestety drużyna Decathlonu poddała sobotni mecz z Cloud Shishą. To drugi walkower ekipy Michała Gutka.

IV liga: PKS BIGOS – KS Świeżaki 1:2 (0:1)
Mają się czego wstydzić gracze PKS BIGOS, którzy w sobotę ulegli raptem piątce graczy Świeżaków. Trzeba dodać, że była to porażka jak najbardziej zasłużona, bo przez cały mecz „Kapuściani” praktycznie nie tworzyli zagrożenia pod bramką rywali. Poza golem Bartłomieja Czarnoty można odnotować jeszcze dwie okazje tego gracza – pudło z pierwszej połowy i mocny wolej, dobrze obroniony przez bramkarza, z drugiej. Świeżaki solidnie wywiązywały się ze swoich zadań defensywnych i dwa razy zdołały zaskoczyć kiepsko spisującego się bramkarza BIGOS-u, Karola Furtaka. Za pierwszym razem strzelcem był najaktywniejszy na boisku Kacper Świerkula. Drugiego gola, również z bliska, wbił Andrzej Różycki. BIGOS szybko odpowiedział i do końca wynik był sprawą otwartą, ale gdy ma się przewagę jednego zawodnika i nie potrafi się jej wykorzystać, zamykając przeciwników w hokejowym zamku, trudno marzyć o punktach. Lubimy chłopaków z PKS BIGOS, ale po występie zasłużyli na kubeł pomyj.

Puchar Ligi: Bio Berry – MM Studio 1:4 (0:2)
Bio Berry po kiepskim meczu w swoim wykonaniu uległo MM Studio 1:4. Szczególnie kiepsko spisywał się bramkarz „Jagódek”, Paweł Bilski. W pierwszej połowie obie bramki dla zespołu Mariusza Kędry zdobył Tomasz Kulisz, który staje się królem Pucharu Ligi w zespole MM Studio. To jego dwie bramki w konfrontacji z Neo przesądziły o awansie. W końcówce meczu po golach Kędry i Radosława Kiełbowicza zrobiło się już 4:0. Konrad Cegiełka wyciągnął jednak do rywali pomocną dłoń i kiksując zdobył ręką gola samobójczego. Dla końcowego rozstrzygnięcia nie miało to jednak kompletnie żadnego znaczenia. MM Studio jest w ćwierćfinale.

IV liga: Wolcar Auto – Nasaro Team 3:1 (1:1)
Wolcar rozpoczął mecz z Nasaro bardzo słabo – nie dość, że stracił gola, to w ofensywie nie układało się kompletnie nic. Na Grabskiego roznosił się zapach niespodzianki. Rozgonił go w 13 min Michał Goleń, który mocnym uderzeniem z ostrego kąta wyrównał. W drugiej połowie Wolcar udowodnił, że ma więcej piłkarskiej jakości i zdobył dwa gole. Strzelili je Damian Weremko i tuż przed końcem meczu – Michał Walczak. Były to jednak wymęczone, niemal psu z gardła wyjęte punkty. Nasaro grając z ciut słabszym przeciwnikiem, mogło w tę sobotę zapunktować. Nie udało się.

I liga: Wściekłe Psy – Posesja 3:0 walkower
Posesja poddała mecz i zgromadziła już trzeci walkower w  sezonie. Oznacza to pożegnanie z rozgrywkami OLS 2019. Pożegnanie z zawstydzającym bilansem – bez choćby jednego remisu, nie mówiąc już o zwycięstwie.

Ekstraliga: Moore – Dziesiąta 3:0 walkower
Dziesiąta nie zebrała składu na sobotni mecz z Moore i poddała go walkowerem. 

II liga: CH Olimp – Plaga Szczurów 0:2 (0:1)
Dziwnie układała się pierwsza połowa meczu. „Szczury” zebrały praktycznie najsilniejszy skład i przeważały, ale groźniejsze okazje miał Olimp. Raz Łukasz Sobczak uratował swoją drużynę, broniąc w sytuacji sam na sam, a raz pomógł mu słupek. W Pladze najbliżej  szczęścia był Karol Nalepa, ale okazji nie wykorzystał. Gdy zanosiło się na bezbramkowy remis po pierwszych 12,5 min, doszło do sytuacji kuriozalnej. Piotr Piekarz, bramkarz Olimpu, skiksował tak fatalnie, że zamiast podać do jednego z kolegów, kopnął sobie piłkę do własnej bramki! W zeszłym sezonie oglądaliśmy podobną, równie absurdalną bramkę – wtedy to Michał Hołysz z Pad-Budu wpakował sobie „samobója” w meczu przeciwko Dziesiątej. Szok i niedowierzanie! W drugiej połowie Olimp nie za bardzo był w stanie przedrzeć się przez solidnie zastawione zasieki obronne Plagi Szczurów. W dodatku Michał Komor w 19 min podwyższył na 2:0, a jak się później miało okazać – ustalił w ten sposób rezultat końcowy.

I liga: Ekipa 666 – Elektro-Spark 3:0 walkower
Elektro-Sparkowi nie udało się przełożenie meczu z Ekipą 666 i „Iskierki” poddały ten mecz już w sobotni wieczór. „Piekielni” zapunktowali bez gry.

II liga: KP Wicher – Szerszeń Team 2:4 (2:2)
Zawodnicy obu drużyn zakasali rękawy do pracy od samego początku i już po niecałych 30 sek gry Paweł Lizun trafił do bramki Piotra Pawlaka. Po niecałej minucie od tego gola, odpowiedział wystosował Wicher, a skuteczna główka Dominika Kluski doprowadziła do stanu  1:1. Wicher przejął inicjatywę, a nowy nabytek drużyny, Piotr Graboś, w 5 min trafił na 2:1. Na przerwę obie ekipy zeszły jednak z remisem 2:2. W 12 min z półwoleja mocno uderzył Jarosław Oleksiak, a fatalnie do interwencji zabierał się Pawlak i gol stał się faktem. To był naprawdę kiepski występ bramkarza Wichru. W 16 min Lizun wykorzystał kolejny klops golkipera i z bliska wpakował piłkę do bramki. Piłkę, która dla Pawlaka była jak „gorący kartofel”. W 21 min Marcin Sugier wykorzystał dobre podanie z głębi pola i zrobiło się już 4:2! Wynik końcowy mógł być jeszcze korzystniejszy dla „Szerszeni”. Po faulu Pawlaka podyktowany został rzut karny, ale Maciej Cygan chybił celu, a Adrian Mańko po chwili zakończył mecz.

IV liga: OBI Zwycięska – Stara Gwardia 1:1 (0:0)
Do ostatnich sekund przed meczem Gwardia drżała czy uda się jej uzbierać szóstkę graczy. Ostatecznie pojawił się kontuzjowany Sebastian Król, stanął między słupkami i dzielna drużyna Grzegorza Kuśmirka podjęła rękawicę. Przez 24 minuty oglądaliśmy mecz dość przeciętny, twardy, ale w granicach Fair Play. W końcówce były też emocje. Po ładnym uderzeniu Patryka Dundy OBI objęło prowadzenie i wydawało się, że przewaga optyczna przez większą część spotkania przełoży się na komplet punktów. Nic z tego! W doliczonym czasie gry po faulu na Andrzeju Dudziaku podyktowany został rzut wolny. Piłka trafiła do Daniela Borzęckiego, który oddał dość dziwny strzał – ni to szpicem buta, ni „fałszem”. Futbolówka nabrała przedziwnej rotacji i zaskoczyła bramkarza OBI! Po chwili Borzęcki celebrował bramkę na wagę remisu.

IV liga: TRANS-AUDYT.pl – Szukamy Sponsora 1:1 (1:1)
W ostatnim niedzielnym meczu przy Śliwińskiego zmierzyły się czwartoligowe drużyny TRANS-AUDYT.pl  i Szukamy Sponsora. Gdyby wyjąć z tego meczu dwie minuty, kiedy padły oba gole, moglibyśmy śmiało pisać o typowej dla tej klasy rozgrywkowej „młócce”, bez ładu, składu i sensu. Czyli coś jak mecz Macedonia Północna – Polska (w tym miejscu można sobie podłożyć śmiech Jacka Gmocha). W 6 min gola dla „Transportowców” upolował Bogdan Lembrych. Co zdobył Lembrych, to zaprzepaścił Michał Zieliński, bramkarz Transaudytu, który w kiepskim stylu przepuścił do bramki strzał Grzegorza Wołyńczuka. W 7 min zrobiło się 1:1. Druga połowa to głównie negatywne emocje i sporo kontrowersji. Tylko jedna z nich była tak naprawdę niejednoznaczna. Po starciu Lembrycha z bramkarzem Szukamy Sponsora gwizdek arbitra milczał. Czy słusznie? Wydaje się, że raczej tak, ale pewności nie ma.

IV liga: Billennium – Atmosfera Zabawa Sport 0:5 (0:2)
Lider, jak na lidera przystało, zagrał dobry mecz i wypunktował solidny przecież zespół Billennium. Za ojca zwycięstwa uznać można Patryka Pulikowskiego, który w pierwszej połowie zdobył dwa pierwsze gole dla AZS. Czy przy pierwszym z trafień na pewno chciał strzelać czy raczej wrzucał piłkę w pole karne? Można mieć wątpliwości, ale zaskoczona mina Krzysztofa Skrzypka była najlepszym komentarzem, gdy futbolówka wślizgnęła mu się między rękami a krótkim słupkiem. Niedługo potem Pulikowski trafił na 2:0 i sprawy po przerwie były już dużo prostsze. Kolejne bramki dołożyli Marcin Goc, Adam Woliński (samobój) i Daniel Lipnicki. Manita!

Ekstraliga: Poker Team – ZiP Kalina 4:14 (2:7)
Takiego wyniku nie mogli się spodziewać chyba nawet najwięksi sympatycy ZiP Kaliny. Dwukrotni, w tym aktualni, mistrzowie OLS, rozgromili czterokrotnych triumfatorów ligi aż 14:4! To oczywiście efekt kadrowych osłabień „Karcianych”, którzy przybyli na mecz „gołą” szóstką zawodników. Ani z Robertem Suszem w bramce, ani później z wycofanym Konradem Tarkowskim, Poker nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki. Kalina była szybsza, grała z większą ambicją i po prostu o dwie klasy lepiej, co chwila punktując przeciwników. Wydawało się, że nawet zastrzyk dwóch-trzech zawodników w zespole Poker Teamu nic by tu nie pomógł, bo po prostu obrońcy tytułu grali z większym zaangażowaniem, jakby lejący się z nieba żar na nich nie działał. Nie ma najmniejszego sensu opisywać kolejnych goli, które pojawiały się w tym meczu jak grzyby po deszczu. Najwięcej, bo aż pięć, upolował Jacek Piekarczyk.

III liga: Va Bank – Robimy Marketing 1:1 (0:0)
Remisem zakończyła się rywalizacja Va Banku z Robimy Marketing. Po pierwszej, nudnej jak flaki z olejem połowie, był bezbramkowy remis. Na początku drugiej odsłony na listę strzelców wpisał się Kamil Miklaszewski. Od tego momentu drużyna Rafała Szyszki mogła już zupełnie bez żenady wyłącznie bronić cennego 1:0. Nie udało się. „Bankowcy” w końcówce rozegrali akcję w sześciu, z Jackiem Wróblem na rozegraniu. Kluczową robotę wykonał jednak jego brat – Karol. To on zagrał piłkę tak, że Jakubowi Kasprzakowi po prostu nie wypadało nie trafić do siatki.

I liga: Hüttenes-Albertus – MM Studio 3:1 (3:1)
Na zwycięski szlak powrócił Hüttenes. W niedzielne późne popołudnie literki HA okazały się lepsze od MM. Zadecydowała o tym głównie pierwsza połowa. Szybkie prowadzenie Hüttenesowi zapewniła przypadkowa bramka. Jacek Pietras obronił strzał jednego z rywali głową i oszołomiony zupełnie stracił orientację. Piłka tańczyła „taniec pingwina na szkle” między jego rękami i w końcu po plecach wpadła do jego bramki. Pietras po chwili szoku wrócił do gry, a jego zespół w 4 min po golu Tomasza Martyniaka przegrywał już 0:2. W 8 min sprytny, płaski strzał Tomasza Kulisza w sytuacji sam na sam oznaczał kontakt. Nie na długo, bo już w 11 min piękne uderzenie z dystansu Artura Harasima po odbiciu od poprzeczki wylądowało w bramce MM Studio! Gol stadiony świata! Niestety, to był także ostatni gol tego meczu. W drugiej połowie Hüttenes skutecznie się bronił i nieskutecznie kontrował. Marcin Mendel nie dał się pokonać po raz drugi i team Mariusza Kędry nie był nawet blisko punktu.

I liga: Gliniana – Promil 3:0 walkower
Promil w ostatniej chwili próbował podejmować próby przełożenia meczu, ale bez skutku. Skończyło się poddaniem meczu. Ładna pogoda w ten weekend zbierała żniwa – ludzie wybierali zapewne wypoczynek na łonie natury, a nie aktywność na łonie orlikowego granulatu.

IV liga: Ułani – Wataha 6:0 (3:0)
Nie było niespodzianki w meczu Ułanów z Watahą. Drużyna Dawida Szatkowskiego będąc o dwie klasy lepsza rozgromiła rywala aż 6:0. Wynik otworzył Karol Iwanowicz. Potem do głosu doszedł Jakub Łupina, który skończył mecz z hat-trickiem. Listę strzelców uzupełnili Wojciech Choina i Remigiusz Baran, który jest największym beneficjentem transferu Iwanowicza – sam  nie musi już kreować gry, za to strzela mnóstwo bajecznie prostych bramek, przystawiając nogę i dopełniając formalności. Wataha walczyła, ale nie starczyło umiejętności.

II liga: Nocowanie.pl – Underground Poker League 0:2 (0:0)
Dopiero w ostatnich minutach tego meczu doczekaliśmy się bramek. Wcześniej było kilka podbramkowych spięć, ale w obu zespołach wyraźnie brakowało typowego łowcy goli. Nic zatem dziwnego, że obaj bramkarze zachowywali czyste konta. Ciut więcej  pracy miał Mariusz Rzedzicki, ale wywiązywał się ze swoich zadań bez zarzutu. Do czasu aż nadeszła feralna 22. minuta. Patryk Bernat uderzył bezpośrednio z rzutu rożnego i zaskoczył golkipera Nocowanie.pl. Gol nr 2 Bernata był już konsekwencją otwartej gry rywali, którzy nie mieli nic do stracenia. Kontra, sprytny i nieco fartowny drybling, a na koniec strzał obok bramkarza na 2:0. Po tej bramce usłyszeliśmy już tylko końcowy gwizdek.

IV liga: MPT Taxi – Zajezdnia 2:6 (0:4)
Tego nie spodziewał się nikt! MPT Taxi zaliczyło pierwszą porażkę w tym sezonie. Ale trudno żeby było inaczej, gdy po 5 sekundach przegrywa się 0:1 (sic). Za krótkie podanie Michała Krzaka, przechwyt Piotra Kowalczuka i otwarcie wyniku. „Taksówkarze” w pierwszej połowie grali tak źle, że przegrywali aż 0:4! W drugiej połowie pod respirator podłączył ich Dominik Wójtowicz, który ratunkową ręką wybił piłkę z linii bramkowej, za co obejrzał czerwoną kartkę. Mateusz Maliszewski zdobył gola i zatliła się iskierka nadziei dla MPT. Zajezdnia została zepchnięta do głębokiej defensywy i gdyby faworyt zachował ciut więcej skuteczności, to spokojnie po paru minutach mogło być 4:4. W 19 min było jednak „tylko” 2:4. Napór trwał, ale ekipa Krzaka marnowała kolejne szanse. Świetnie bronił golkiper Zajezdni, Piotr Jaśkowski. Poza tym kilka razy miał wielkiego fuksa. Nadzieje MPT Taxi na skuteczny pościg zakończyły się w momencie gdy rozgrywający jako wycofany bramkarz Krzak otrzymał cios w łuk brwiowy. Zalany krwią lider drużyny opuścił boisko, a Zajezdnia dwukrotnie skontrowała jeszcze zupełnie nie przykładających się do gry w defensywie rywali. Był to bardzo dziwny mecz. Sytuacji z obu stron całe mnóstwo. Faworyt przegrał wyraźnie, choć był moment, w którym realna stała się pogoń od stanu 0:4. Podstawowa różnica w grze obu zespołów polegała na tym, że drużyna Zajezdni była wybiegana, a MPT chciało wygrać mecz na bułgarskiego piłkarza Stojanowa.

II liga: GOL-asy – FC Fabryka Formy 2:2 (0:1)
GOL-asy urwały punkty liderowi, który pozbawiony swoich nomen omen liderów (Radosława Mazura czy Krzysztofa Żukowskiego) zagrał przeciętny mecz. Do przerwy Fabryka Formy prowadziła 1:0 po trafieniu Michała Zagrodniczka, który w polu karnym rywali zachował się nie jak klasyczny defensor, ale jak rasowy napastnik. W 17 min z dystansu uderzył Adam Miąc, a wcielający się w rolę golkipera Bernard Siczek wpuścił typowego „babola”. Fabryka odzyskała prowadzenie w 22 min, gdy Konstanty Rożek świetnie uderzył z rzutu wolnego. Radość w ekipie Andrzeja Czaplińskiego nie trwała długo, bo już minutę później do remisu doprowadził Michał Dobosz. Świetnie przystawił głowę do piłki i zamknął dośrodkowanie z rzutu rożnego. GOL-asy przeciwstawiły wyżej notowanemu przeciwnikowi swoje najlepsze cechy, czyli waleczność i solidność. Fabryka grała tego dnia dość przeciętnie, więc ten wynik można uznać za jak najbardziej sprawiedliwy.

Ekstraliga: Politechnika Lubelska – Adampol Team 7:2 (2:1)
Politechnika Lubelska podniosła się po środowej porażce z Kaliną i w poniedziałkowy wieczór wyraźnie pokonała Adampol Team. Wynik w 7 min otworzył Paweł Szyjduk. Natychmiastowo odpowiedział Aleksander Kukharchuk – spory błąd przy tym golu popełnił bramkarz Adampolu, Marcin Błaszczak. W 12 min świdniczanie stanęli przed szansą na ponowne objęcia prowadzenia, ale młodszy z braci Szyjduków zmarnował rzut karny, strzelając w sam środek. Władysław Śniżko popisał się dobrą interwencją i wciąż było 1:1. Pięć minut później o sobie dał znać Dawid Pikul, który znów był motorem napędowym poczynań „Polibudy”. „Polibudy”, która w drugiej połowie wrzuciła wyższe obroty i wypunktowała „Piekarzy”. Sam Pikul skończył mecz z hat-trickiem, Grzegorz Makaruk i Kukharchuk z dubletami. Adampol nie przeszedł obok meczu. Świdniczanie mieli sporo okazji, ale brakowało im zimnej krwi, a Politechnika była bardziej konkretna. Wygrał zespół lepszy, choć rozmiary tej wygranej są nieco zaskakujące.

Ekstraliga: Antique – PHU Pad-Bud 4:3 (3:2)
W czasie gdy podopieczni Jerzego Brzęczka toczyli eliminacyjny bój z Izraelem, na Orliku w Świdniku Anique mierzył się z Pad-Budem. I działo się sporo od samego początku. Pad-Bud prowadził po bramce Damiana Charmasta. Pięć minut później odpowiedział Krzysztof Chilimoniuk, który uderzył z chirurgiczną wręcz precyzją. W 14 min na 2:1 dla „Stolarzy” trafił Kamil Cieśla. Pad-Bud wyrównał po minucie, gdy swojego gola upolował Łukasz Stefański. Na przerwę to jednak Antique schodził ze skromną zaliczką. W 17 min Piotra Chrześciana pokonał Marcin Bijas. Sześć minut po przerwie ładna kombinacja Antique przyniosła gola na 4:2, którego zdobył Michał Hajkowski. Pad-Bud nie złożył broni i choć nie było lidera drużyny, Pawła Bugały, pozostali dzielnie go zastępowali. Charmast strzałem z rzutu karnego zmniejszył dystans i na 10 minut przed końcem meczu wynik był kontaktowy. Mimo wyraźnej przewagi zespół Piotra Bielaka do samego końca spotkania nie zdołał wyrównać. Działo się jednak sporo. Tempo gry i poziom waleczności powodowały, że nikt z oglądających się nie nudził i raczej mało kto żałował, że nie jest akurat przed telewizorem lub na Stadionie Narodowym. Emocje w OLS niekiedy są dużo większe i znacznie bardziej namacalne. Summa summarum 4:3 dla Antique.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.