Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (657)



3. kolejka już odhaczona. Narzekania na pogodę można już chyba zakończyć. Jest pięknie, a do tego świątecznie. Po Wielkanocy wracamy do gry z Sao Mai Pucharem Ligi, a do rozgrywek ligowych powracamy dopiero za ponad tydzień. Będzie więc czas ochłonąć i wyciągnąć wnioski po pierwszych spotkaniach.

A my życzymy naszym czytelnikom zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocy.

SAO MAI PUCHAR LIGI
Poker Team nie powtórzy ubiegłorocznego finału Pucharu Ligi, bo już na pierwszym etapie drużyna „Karcianych” musiała złożyć broń – środowy termin pokonał wielokrotnych mistrzów ligi, którzy poddali mecz z RKC4L.
W sobotni poranek Concentrix okazał się lepszy od Świeżaków. O ile pierwsza połowa była wyrównana, o tyle w drugiej zespół Krystiana Szpyry wrzucił wyższy bieg i wygrał aż 6:1. Cztery bramki dla zwycięskiej strony zdobył najaktywniejszy na placu gry Marcin Zabłocki, aktywny zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Pozostałe gole w tym meczu strzelali Serhii Dudka, Mateusz Hejno oraz dla Świeżaków Kacper Świerkula.
Walkower w meczu Pro-materials z Zamkowo. Pierwszoligowcy oddali za darmo awans ekipie z Ekstraligi.
Do niespodzianki doszło w spotkaniu Kultywatora Konopnica z Homerem. Zespół z piątej ligi ograł walczącą o Ekstraligę ekipę Jacka Trumińskiego. Ograł zasłużenie, ale przyczyny tego wyniku należy doszukiwać się w składach obu ekip. Kultywator miał dziś wsparcie kilku graczy, którzy wiedli prym na boisku, z kolei w Homerze wystąpiły głównie rezerwy. Do przerwy zespół z Konopnicy prowadził 1:0 po pięknym golu Sylwestra Niezabitowskiego. W drugiej połowie piłkę we własnej bramce po nieporozumieniu z Maciejem Szkudlarkiem umieścił Grzegorz Pyć. Po strzale Jana Małka zrobiło się zaś 3:0. Piękna bramka Daniela Pielachy przebudziła Homer, który do ostatnich sekund szukał bramki kontaktowej. Bez skutku.
Meczem kompletnie bez historii można określić rywalizację Widoku z Husarią, gdzie po pięciu minutach było już 3:0, a do przerwy 5:0. Husaria ograniczyła się do kilku okazji, ale generalnie stanowiła tło dla wyżej notowanego rywala, w szeregach którego hat-tricka zaliczył Arkadiusz Dąbrowski. Dublet dorzucił Daniel Krakiewicz, a jednego gola Tomasz Madeja. Skończyło się zwycięstwem Widoku 6:0.
W meczu ABM z Kurczakami od Eliasza bramki padały po przerwie i to raptem w przeciągu kilku minut. Najpierw na 1:0 trafił Adam Chomiczuk, który świetnie zabrał się z piłką i wykorzystał sytuację sam na sam. Po chwili obejrzeliśmy jedną z najpiękniejszych bramek w tym sezonie – Tycjan Jankowski huknął tak, że nie było co zbierać. 1:1. Ten wynik nie utrzymał się długo, bowiem w zamieszaniu piłkę w bramce „Kurczaków” umieścił Eugeniusz Mielniczuk-Graczew.
W dość leniwym tempie toczyła się rywalizacja Autokliniki z Carmasem. Długo zanosiło się na rzuty karne, ale w końcu świdniczanie zapewnili sobie zwycięstwo dzięki bramce Macieja Dąbrowskiego. Być może kluczowy był tu fakt, że Carmas nie dysponował rezerwowymi i w końcówce zmęczenie dało o sobie znać. Tak czy owak – w II rundzie zagra Autoklinika.

EKSTRALIGA
Brutalny pokaz swojej siły dała Mentoza, która rozgromiła Adampol aż 8:1. Samo zwycięstwo może nie jest niespodzianką, ale rozmiary już i owszem. Od początku to jednak Mentoza dyktowała swoje warunki gry, grając szybko i bezpośrednio, podczas gdy świdniczanie dłużej utrzymywali się przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Katów Adampolu w tym meczu było dwóch – przede wszystkim Kacper Rozmus, który strzelił aż 5 bramek. Hat-tricka dołożył Damian Kuciński, m.in. dwukrotnie skutecznie egzekwując rzuty karne. Honorową bramkę dla Adampolu strzelił najaktywniejszy w tej drużynie Paweł Szyjduk.
Po dwóch porażkach na początku wygrała Politechnika. Podopieczni Andrzeja Kurysa okazali się lepsi od Pad-Budu. Długo jednak wynik był sprawą otwartą. „Polibuda” prowadziła 1:0 i 2:0 po golach Adriana Leszczyńskiego i Patryka Filozofa. Kontaktową bramkę zdobył jednak Paweł Bugała i wydawało się, że będziemy mieli jeszcze emocje. Politechnika dość szybko odpowiedziała drugim golem Filozofa, a w końcówce dorzuciła jeszcze trzy bramki i finalnie wygrała pewnie oraz wysoko – 6:1. Leszczyński skończył mecz z hat-trickiem.
PULS na razie zaskakuje – potrafił już pokonać Poker, ale i przegrać z Ipso Iure. W środę zobaczyliśmy kolejną niespodziankę. Tym razem Ukraińcy ograli Moore 5:2. Pokonanie mistrza OLS to sprawa niełatwa, a to była wygrana zasłużona, po naprawdę wyśmienitym meczu. Od początku to PULS narzucił swój styl gry, a motorem napędowym akcji był Denys Braslavets, autor dubletu. Kontaktową bramkę po podaniu Marcina Urbana zdobył wprawdzie Aleksander Bilczuk, ale na przerwę PULS schodził z dwubramkowym prowadzeniem po strzale Oleha Boiarchuka. Po przerwie PULS podwyższył na 4:1 za sprawą najlepszego na placu gry Ostapa Demianchuka, który był wszędzie – i w ataku, i w obronie. Moore odgryzało się, próbowało, ale znakomity mecz rozgrywał Eduard Aleksandrovich, który zaliczył kilka oszałamiających interwencji. Jego vis-a-vis, Mateusz Dudek, tym razem niespecjalnie pomógł swojej drużynie. Różnica na pozycji bramkarza była na pewno jednym z najważniejszych czynników, który przesądził o wyniku. Po ładnej bramce Macieja Sebastianiuka, strzelonej podcinką, Moore rzuciło się jeszcze do walki o remis. Potrzebne były dwa gole w mniej więcej dwie minuty. Nic z tego – za moment Demianchuk zakończył marzenia rywali o zdobyczy punktowej, ustalając wynik meczu na 5:2.
Ciężkie jest życie beniaminka. Widok trzeci raz z rzędu przegrał, ale pocieszeniem dla zespołu Bartłomieja Knosali może być fakt, że terminarz nie rozpieszcza. Tym razem rywalem byli brązowi medaliści ligi, czyli Zamkowo. Do przerwy niewiele zapowiadało, że Widok w ogóle powalczy tutaj o punkty, bo Zamkowo prowadziło 4:1. Zamkowo już dwukrotnie w tym sezonie notowało bardzo mocne początki, by potem grać znacznie słabiej. Powtórzyło się to i trzeci raz. Widok w drugiej połowie dwukrotnie łapał kontakt. Wszystko za sprawą skuteczności Anesa Kheroufa, który łącznie zdobył aż cztery gole, wszystkie cztery Widoku. W Zamkowo sprawę ratował jednak Sebastian Sztejno, który w drugiej połowie zdobył dwie bramki, łącznie kompletując hat-trick. Złożyło się to na wynik 6:4 dla ekipy Grzegorza Wilczka.
W kratkę gra Ipso Iure, które tydzień temu pokonało PULS, by w miniony czwartek przegrać 1:6 z LKMP Zon Admina. Porażka wysoka i zasłużona, bo to Zon Admina lepiej i szybciej operowała piłką oraz tworzyła większe zagrożenie. Do przerwy nic nie było jednak jeszcze rozstrzygnięte. Zon Admina prowadziła 1:0 po samobójczym golu Radosława Szynkaruka, który źle przyjął piłkę po obronionym strzale Michała Wasila. Gol na 2:0 padł w ostatniej akcji pierwszej odsłony. Znów Wasil miał asystę, tym razem już jak najbardziej prawowitą, a do siatki trafił Kacper Pytka-Wasil, finalizując szybki kontratak. W drugiej połowie KPW dorzucił jeszcze trzy bramki, a jedną Krzysztof Figiel Lipiński. Honorowe trafienie dla zespołu „Prawników” zanotował Paweł Maziarz.
Dużej sztuki dokonał Poker Team, który przegrywał z Granitem II Bychawa 0:3 do przerwy, a następnie już 1:4. Wydawało się, że nic ciekawego już się tutaj nie wydarzy, ale „Karciani” nie złożyli broni i w ciągu raptem kilku minut odwrócili losy meczu i wygrali 5:4. Kluczowa była tu gra z wycofanym bramkarzem – spokojna, konsekwentna i skuteczna. Bychawianie nie potrafili znaleźć na to recepty. Nie mniej kluczowa była świetna gra Grzegorza Bonina, który strzelił trzy kluczowe bramki – kontaktową, wyrównującą i zwycięską. Przy tej ostatniej fatalny błąd popełnił Jakub Malicki, golkiper Granitu, który wcześniej spisywał się znakomicie. Dubletu w drużynie z Bychawy zanotowali Jakub Kalicki i Olaf Prącik.

I LIGA
Mimo dochodzącej do 0 stopni temperatury, mecz Mariolu z RKC4L mógł rozgrzać, bo działo się w nim sporo. Już w 2 min strzelanie w dobrym stylu rozpoczął Michał Grzegorczyk. Prowadzenie RKC4L podwyższył Jakub Lewandowski. Mariol przespał początek, ale końcówka pierwszej połowy należała do zespołu Krzysztofa Mrozika. Kontaktową bramkę zdobył Dorian Paluch, a już minutę później rzeczony Mrozik uderzył zza pola karnego i zaskoczył Jakuba Słowińskiego. W 21 min to Mariol wyszedł na prowadzenie, a RKC4L było o włos od trzeciej porażki. W dodatku w każdym z tych trzech meczów drużyna Jakuba Kosidło-Wąsika prowadziła! Tym razem jednak udało się uratować punkt. Adrian Rapa uderzył lewą nogą i zaskoczył Marka Sowińskiego. 3:3.
Trzeci mecz i trzecie zwycięstwo – Homer jest w dobrej formie. Po drugiej stronie barykady Żubry, które jak na razie wyłącznie przegrywają. Wtorkowy mecz tych zespołów zakończył się zwycięstwem Homera 5:2. Żubry nie miały za wiele atutów, a w zasadzie jedynym ciekawym pomysłem były zagrania do dobrze grającego tyłem do bramki Grzegorza Kutrzepy. Inna sprawa, że kilka bardzo dobrych interwencji zaliczył golkiper Homera, Daniel Pielacha. Gdyby nie on, Żubry mogłyby liczyć na sprawienie niespodzianki. Po dwie bramki dla zwycięskiej ekipy strzelili Kamil Warecki i Damian Ścibior, jedną dołożył Łukasz Woźniak. Dla Żubrów trafiali Kutrzepa i autor bramki samobójczej, Victor Adamchuk.
Emocji nie zabrakło w rywalizacji OBI z Wolcarem. Już na początku meczu Rafał Król dał Wolcarowi prowadzenie, ale momentalnie odpowiedział Jakub Nowicki. Zespoły dały sobie po razie i do drugiej połowy był spokój. Na jej początku fantastyczny strzał z dystansu oddał Jakub Tomczak. Bomba zawodnika OBI i zrobiło się 2:1. Wolcar szarpał i szukał wyrównania – znalazł je w 22 min za sprawą Valentyna Kozinskyiego. Tuż przed upływem regulaminowego czasu gry Wolcar trafił po raz trzeci. Świetnie z rywalem na plecach obrócił się Krystian Kołodziejski i mimo że był przytrzymywany, zdołał oddać strzał do bramki Kamila Michalczuka. Po chwili Kołodziejski celebrował powrót na własną połowę, przez co sędzia Adrian Mańko doliczył pół minuty. OBI wykorzystało ten bonusowy czas, a gola na 3:3 sytuacyjnym strzałem głową zdobył Dariusz Wojciechowski.
Dziwnie ułożyło się spotkanie Kaliny z Pro-materials. Długo nie zapowiadało się na gole, trwała zwyczajna walka, głównie w środku pola. W końcu wynik samobójczym trafieniem otworzył Arkadiusz Serafin, który wycofał piłkę w kierunku własnej bramki, nie patrząc jak ustawiony jest Marek Gliwka. Desperacka gonitwa nie przyniosła już skutku, a futbolówka wtoczyła się do bramki. I tym samym rozwiązał się worek z bramkami. Minutę później na 2:0 podwyższył Michał Małecki. Po kolejnej minucie na placu gry nieco się przerzedziło, bo za „low kicka” w boiskowej przepychance czerwoną kartkę obejrzał Szymon Taracha. Pro-materials dorzuciło jeszcze dwa gole (strzelali je Marek Kowalczyk i Kacper Kulik) i wygrało ten mecz wysoko, choć wynik zakłamuje przebieg meczu. Kalina przy niedużej dozie szczęścia śmiało mogła powalczyć tutaj o punkty.
MW Lublin po ciężkim meczu wywalczyło trzy punkty w starciu z Ułanami. Do przerwy nie oglądaliśmy goli, głównie dzięki dobrym interwencjom Macieja Płonki, golkipera Ułanów. W drugiej połowie pokonywali go Marcin Sołyga i Rafał Mitura. Minutę po bramce Mitury odgryzł się zespół Dawida Szatkowskiego – do siatki trafił Karol Czachorowski. W końcówce Ułani szukali więc bramki na wagę remisu, ale bezskutecznie.
APP Energy prowadziło ze Wściekłymi Psami po szybkim gola Piotra Szewczyka, ale do przerwy to „Wściekli” prowadzili 3:1, wykorzystując m.in. fakt, że rywal gra bez nominalnego bramkarza. W drugiej połowie zrobiło się już nawet 5:1. Hat-tricka notował grający jak z nut Norbert Piotrowski, a dublet Dawid Mazuruk. W końcówce „Energetyczni” nieco zmniejszyli straty, jednak bramki Michała Morawskiego i Mirosława Ciocha niewiele już zmieniły.

II LIGA
Po dwóch zwycięstwach na starcie sezonu, teraz porażki doznała Malagenia. Porażki w dramatycznych okolicznościach, bo zwycięska bramka dla „Transportowców” padła w drugiej z doliczonych minut, a strzelił ją uderzeniem zza pola karnego Bogdan Lembrych. Kilka minut wcześniej Malagenia doprowadziła do remisu 1:1 po strzale Jana Kucharzewskiego. Transaudyt wcześniej prowadził przez niemal kwadrans po bramce Bartosza Pruszkowskiego z rzutu wolnego. I trzeba przyznać, że drużyna Pawła Mazura wygrała całkowicie zasłużenie, będąc zespołem lepszym.
Gliniana na początku sezonu jest egzemplifikacją mema z pieskiem-koksem (gdy na mecz przyjdą Cezary Pęcak i Mateusz Misztal) oraz przestraszonym pieskiem (gdy tej dwójki na meczu nie ma). W poniedziałek wylosował się wariant drugi i zespół w fioletowych strojach dostał srogie baty od Neo. Skończyło się wynikiem 7:0. Hat-tricka ustrzelił Marek Błaszczak, a po golu dołożyli Maksymilian Frączek, Tomasz Pluta, Michał Maciąg i Tobiasz Wąsik. Dobrą partię między słupkami Neo rozegrał Michał Giletycz.
Mat-Geo w meczu z Marmotą nie brało jeńców i punktowało błędy ociężałej defensywy „Świstaków”. Po wyrównanym początku dwa szybkie „gongi” wyprowadzili Patryk Kowalczyk i Paweł Bartkiewicz. Na 3:0 podwyższył Mateusz Rewerski. W drugiej połowie Marmota miała sporo sytuacji, ale większość już przy ustalonym wyniku, bo Mat-Geo prowadziło w pewnym momencie 5:0. To wysokie prowadzenie tak rozluźniło zespół w żółtych strojach, że pod bramką Marcela Kapuśniaka co i rusz było gorąco, a sam Piotr Stajszczak mógł strzelić hat-tricka, a może i „karetę”. Finalnie trafił do siatki raz, gola dorzucił też Jacek Bojanowski, a wynik na 6:2 ustalił w ostatniej minucie Kowalczyk. Wygrał zespół, który po boisku poruszał się z dużo większą werwą, ale gdyby nie czujność Kapuśniaka, wynik mógłby być dużo bliższy remisu.
Dwie pierwsze kolejki to dwa zwycięstwa Plagi Szczurów, ale w trzeciej tak różowo nie było. Przebudził się bowiem UPL, rozgrywając swój najlepszy jak dotąd mecz i wygrywając aż 4:0. Bohaterem „Pokerzystów” został Tomasz Fiut, który strzelił trzy bramki. Wynik otworzył w 4 min, wykorzystując niefrasobliwość Jarosława Lakutowicza. Przy golu na 2:0 „Szczury” miały pecha, bo interweniujący Arkadiusz Pradelski praktycznie sam wkręcił sobie piłkę do bramki. Po przerwie długo wynik nie ulegał zmianie, ale w końcówce UPL dorzucił dwie bramki i mocnym akcentem przypieczętował zwycięstwo.

III LIGA
Va Bank odwrócił losy meczu z Essenzą i choć przegrywał 0:1 po dość przypadkowej bramce Pawła Cabonia, to jednak finalnie wygrał 2:1. Do wyrównania mocnym strzałem z prostego podbicia doprowadził Jan Stankiewicz. Dwie minuty później Jacek Wróbel dostrzegł wysuniętego Artura Bogaja i pięknym lobem pokonał bramkarza Essenzy. Jak się później okazało – tym samym zapewnił „Bankowcom” skromne zwycięstwo.
Robimy Marketing prowadziło z Sokołem 2:0 po bramkach Jarosława Pawłowskiego i Pawła Balcerka. Sokół nie złożył broni i do samego końca dzielnie powalczył o pierwszy punkt w tym sezonie. Bramkę kontaktową strzałem z rzutu wolnego zdobył Kamil Marczyński, a chwilę później wyrównał Robert Wawer. „Marketingowcom” wyraźnie zabrakło zmienników i w końcówce zapłacili za to cenę.
Concentrix bezlitośnie wypunktował DomLublin, który rozegrał zdecydowanie najgorszy mecz w tym sezonie, popełniając mnóstwo błędów i nie mając żadnej koncepcji na grę ofensywną. Dublet w pierwszej połowie zaliczył Serhii Dudka, dublet po zmianie stron zanotował Marcin Zabłocki. Był też „doppelpack” czerwonych kartek – za scysję pomiędzy Krzysztofem Chilimoniukiem i Oliwierem Klocem „asy kier” obejrzeli obaj panowie. Ten pierwszy kopnął rywala bez piłki, twierdząc że sam był wcześniej faulowany. Ten drugi postanowił sam szukać sprawiedliwości.
PO Lighting zaczęło mecz z Ebe Ebe fatalnie, tracąc gola już w 17 sekundzie. Do siatki trafił Arkadiusz Kręcisz. Potem jednak dość szybko odpowiedział Adam Kłysiak, a w kolejnych minutach ekipa z podlubelskich Niemiec systematycznie przejmowała kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Na 2:1 trafił Daniel Gawlak, na 3:1 Mikołaj Jachowicz. W drugiej części meczu Gawlak ustalił wynik spotkania na 4:1. Ebe Ebe miało kilka okazji, ale co najmniej trzy wyśmienite interwencje zaliczył Jakub Baran, skutecznie wybijając rywalom z głów marzenia o punktach.
Świetny mecz w czwartkowy wieczór zagrały GOL-asy, które rywalizowały z zespołem LSM. Po pierwszej połowie team w czerwonych strojach prowadził 1:0, a gola zdobył Sylwester Muzyka. W drugiej odsłonie Elesemiaków dwukrotnie karcił jeszcze Hubert Małyszka. Warto podkreślić bardzo solidną grę obronną „Golasów”, a także kilka dobrych interwencji Piotra Roja, który to przecież z konieczności pełnił funkcję golkipera. Wywiązał się z niej nadspodziewanie dobrze.
Dublet Pawła Bogusława i gros świetnych interwencji Michała Kazirodka między słupkami zapewniły Capital Nieruchomości zwycięstwo z Królewskimi. Przy pierwszej bramce Bogusława klopsa zanotował Dominik Berwertz, który interweniował bardzo niepewne, prokurując całe zamieszanie. W drugiej sytuacji Bogusław wymanewrował defensywę rywali i oddał skuteczny strzał. Więcej z gry mieli Królewscy, szczególnie gdy trzeba było gonić wynik. Nie mogli jednak znaleźć sposobu na Kazirodka. Capital z kolei zmarnował kilka kontr.

IV LIGA
Beer Stars prowadziło z Ekipą 666 od 3. minuty po bramce Michała Wrony. Długo obserwowaliśmy mecz walki, bez większego wskazania na którąś ze stron. W 17 min szarżującego Mateusza Wosia wyciął jednak Michał Karnas i sędzia Piotr Baran bez zawahania podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił sam faulowany. Kluczowa dla losów meczu okazała się 24. minuta. Najpierw za „pyskówkę” z sędzią z boiska z dwoma żółtymi kartkami „wyleciał” Tomasz Bicki, a dosłownie pół minuty później gola na wagę wygranej dla „Piekielnych” strzelił Sebastian Zagozdzon.
Świeżaki są pozytywnym oczarowaniem marca. Zespół Michała Kwiatkowskiego ograł faworyta IV ligi, czyli Emerlog. Ograł wysoko i zasłużenie. W pierwszej połowie jedynego gola zdobył Kamil Głos, który znakomicie zabrał się z piłką i niemal wjechał z nią do bramki. Na samym początku drugiej połowy na 2:0 podwyższył Kacper Świerkula, który rozdawał karty po zmianie stron. Wcześniej jednak kontaktową bramkę dla Emerloga zdobył Jakub Pogoda. W 17 min Świerkula wyłożył piłkę Dominikowi Figlowi, a ten po prostu kopnął ją do pustej bramki. W 21 min Świerkula mógł mieć kolejną asystę, ale tym razem akcję przerwał interweniujący ręką za polem karnym Bartosz Lipski. Nie obyło się bez czerwonej kartki. Finalnie najlepszy strzelec Świeżaków upolował jeszcze swojego drugiego gola i ustalił wynik meczu na 4:1.
Gdyby KOBO straciło punkty w meczu z Husarią, mogłoby mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie za nieskuteczność w pierwszej połowie. Przewaga drużyny Krzysztofa Gołaszewskiego była poza wszelką dyskusją, ale ani razu nie udało się pokonać Michała Szposa. W drugiej połowie w końcu sztuka ta udała się Przemysławowi Kamińskiemu, który nie uderzył wcale bardzo mocno, ale na tyle precyzyjnie, że bramkarz Husarii nie zdołał strzału obronić. Dopiero w ostatniej akcji meczu po kontrataku wynik meczu na 2:0 ustalił Zbigniew Próchno. Przy okazji doszło do scysji, w efekcie czego autor pierwszej z bramek obejrzał czerwoną kartkę za swoje niewybredne odzywki do rywala.
Olimp w bardzo dobrym stylu rozprawił się z Midasem, wygrywając aż 5:0. Wynik mówi tutaj sam za siebie – „manita” nie bierze się z przypadku. Wiodącą postacią w ekipie Olimpu był Grzegorz Burdyn, który zdobył dwa gole. Po bramce dołożyli Krzysztof Barszcz, Artur Drobik i Daniel Nowosad.

V LIGA
O pierwszej połowie meczu Kultywatora z PKS BIGOS zapomnimy dość szybko, bo nie działo się w niej nic ciekawego. W drugiej na prowadzenie wyszedł BIGOS – ładny strzał Pawła Czecha wylądował w okolicy okienka bramki. Na 2:0 strzałem z rzutu karnego podwyższył Damian Kowalczyk, który wcześniej był faulowany przez bramkarza Kultywatora. Zespół z Konopnicy wrócił do gry po błędzie Tomasza Moszczyckiego, który podał piłkę pod nogi Sebastiana Cienkusza. Ten nie pomylił się w sytuacji sam na sam. Końcówka to wyraźna przewaga Kultywatora. „Kapuściani” przetrwali i dowieźli trzy punkty.
Furia BaLoN wyraźnie sygnalizuje wysokie aspiracje. Wprawdzie na inaugurację był tylko remis, ale teraz zespół Pawła Flisa zaliczył drugie okazałe zwycięstwo, bijąc Mythos aż 6:0. Hat-trickiem popisał się Tomasz Rzeszut, a pozostałe trafienia zanotowali Flis, Jakub Jamróz i Patryk Szkałuba. Było to dość jednostronne widowisko, w którym „Mityczni” nie mieli argumentów.
Bezbramkowym remisem zakończyło się spotkanie dwóch ekip, które w poprzednich seriach gier wyłącznie wygrywały. Mowa o rywalizacji Krystal z Kurczakami od Eliasza. Ukraińcy z Krystal mieli tu więcej z gry, ale bezbłędnie ze swojej pracy bramkarskiej wywiązywał się Karol Gralewski i to głównie za jego sprawą „Kurczaki” wydziobały sobie ten punkt. Te dwie młode drużyny wyrastają na faworytów piątej ligi, obok silnej Furii BaLoN.
Remisem zakończyło się również środowe spotkanie, w którym zmierzyły się zespoły dołu piątoligowej tabeli, a więc ABM i 8LM. Drużyna ABM prowadziła 2:0 po bramkach Przemysława Reszczyńskiego i Łukasza Bila. Kontaktowego gola jeszcze w pierwszej połowie zdobył Maciej Kapczuk. W drugiej połowie Kapczuk trafił po raz drugi i ABM pomimo kilku niewykorzystanych okazji i przewagi optycznej nie zainkasował kompletu punktów. 8LM zostało nagrodzone za waleczność.
Mecz DHL z Perłą nie przyniósł bramek, kartek, ani choćby kontrowersyjnych sytuacji. To było 25 minut, o których dość szybko zapomnimy. Ciut więcej inicjatywy miała Perła, w szeregach której najwięcej wiatru robił Marcin Małocha. Wyraźnie nie miał on jednak swojego dnia w ostatnim sektorze boiska, gdzie m.in. zmarnował doskonałą sytuację, strzelając w słupek. „Kurierzy” odgryzali się sporadycznie, a po jednym z groźnych strzałów z dystansu bardzo dobrą interwencję zaliczył Krzysztof Flis.

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.