Liga Amatorskich Klubów Piłkarskich

"Wokół LAKP" (659)



W tym tygodniu nie tylko raport z orlików, ale również relacja z niedzielnego turnieju piłki noźnej 3x3 Endorfina Cup. Miłej lektury!

SAO MAI PUCHAR LIGI
Mariol zremisował z Mat-Geo 2:2 po emocjonującym meczu, w którym gol na wagę remisu padł w ostatniej minucie, a zdobył go Bartłomiej Małek. Trzeba przyznać, że Mariol dwukrotnie brał się za grę dopiero po straconych golach i dość szybko odrabiał straty, przez pozostałą część meczu grając dość niemrawo. Bohaterem Mat-Geo został Marcel Kapuśniak, który w trakcie meczu zaliczył znakomitą potrójną interwencję, a w rzutach karnych odbił dwa strzały rywali. Dwie bramki dla Mat-Geo w trakcie meczu zdobył zaś Karol Przebirowski.
Dawid Mazuruk na swoich barkach wciągnął Wściekłe Psy do II rundy Pucharu Ligi. Ustrzelił on hat-tricka, a jego drużyna pokonała Fundację Dobra Droga 3:1. Do przerwy było 0:0. Po zmianie stron Wściekłe Psy objęły prowadzenie, ale w 20 min je straciły. Mało tego, była jeszcze szansa dla Dobrej Drogi na objęcie prowadzenie – niektórzy już nawet cieszyli się z wpadającej do bramki piłki, ale finalnie futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Niedługo potem Mazuruk trafił na 2:1, a w doliczonym czasie gry podwyższył na 3:1. Jedyną bramkę dla Fundacji strzelił Mateusz Sobiech.
Bez gry w II rundzie znalazło się APP Energy – mecz poddała bowiem Kalina.
Walkower również w starciu Essenzy z MW Lublin – stawkę drużyn w II rundzie uzupełniła w ten sposób drużyna Essenzy.

EKSTRALIGA
In minus zaskakuje ostatnio Adampol, który w 3. kolejce dostał srogie baty od Mentozy, by teraz nie sprostać Pad-Budowi. Mecz miał dość interesujący przebieg, bowiem drużyna Piotra Bielaka przegrywała 0:1, potem prowadził 5:1, by finalnie dać się dogonić na dystans jednego gola. Świdniczanie złapali wiatr w żagle i szukali gola na 5:5, jednak zamiast tego stracili szóstą bramkę. W Pad-Budzie na największe brawa zasłużył autor hat-tricka, Patryk Grzegorczyk.
Zamkowo i Moore można śmiało wymieniać w gronie kandydatów do medali. Nic dziwnego, że mecz tych dwóch drużyn dostarczył wielu emocji. Już po niecałej minucie Zamkowo prowadziła. Strzał, rykoszet i Piotr Michoński jest na liście strzelców! Tak to wyglądało. Moore odrobiło straty po strzale Konrada Zielińskiego, który dobijał uderzenie jednego z kolegów. Pod koniec pierwszego kwadransa gry z zimną krwią sytuację sam na sam wykorzystał Adrian Prażmo i mieliśmy 2:1 dla Zamkowo. Trzy minuty później wyrównał najaktywniejszy w Moore Rafał Stępień. Zamkowo po raz trzeci wyszło na prowadzenie po uderzeniu Sebastiana Sztejno, który jak zwykle napędzał wiele akcji swojej drużyny. W ciągu ledwie minuty Moore odwróciło losy rywalizacji. Wyrównał Maciej Sebastianiuk, a kilka chwil później Macieja Paszkiewicza strzałem z czuba zaskoczył Stępień. Wynik 4:3 utrzymywał się do doliczonego czasu gry. W jego ostatniej minucie wrzut z autu trafił do zastawiającego się Sztejno, który jakimś cudem w gąszczu nóg znalazł sobie miejsce na oddanie strzału, którym pokonał Mateusza Dudka i doprowadził do stanu 4:4. Po chwili usłyszeliśmy ostatni gwizdek.
Widok mocno stawia się faworytom, ale wciąż nie ma z tego punktów. W środę drużyna Bartłomieja Knosali powalczyła z Mentozą, jednak ostatecznie przegrała 5:8, a królem polowania został Damian Kuciński, który strzelił aż 6 bramek, dzięki czemu wskoczył na fotel lidera strzelców Ekstraligi, który dzieli z dwoma innymi zawodnikami. Był to naprawdę emocjonujący, a momentami również nerwowy mecz z obu stron.
Pad-Bud w poniedziałek zrobił pozytywną niespodziankę, ogrywając Adampol, by dwa dni później zaskoczyć in minus – nie zbierając składu na zaległy mecz z Ipso Iure.
Kolejne zwycięstwo odniosła za to Zon Admina. Zespół Tomasza Maciąga wypunktował grający w tym sezonie w kratkę PULS. Sprawę załatwił przede wszystkim Kacper Pytka-Wasil, strzelec wszystkich trzech goli, ale byłoby sporym nadużyciem sprowadzać tę cenną wygraną jedynie do osoby popularnego KPW. Cały zespół Zon Adminy zapracował na tę wygraną - PULS miał niewiele ciekawych sytuacji bramkowych, a przecież Ukraińcy pokonali w tym sezonie już np. Moore!
Nazajutrz Ipso Iure zagrało z Poker Teamem, który wprawdzie zebrał skład, ale zaledwie sześcioosobowy i bez nominalnego bramkarza. W efekcie „Karciani” przez cały mecz grali z lotnym golkiperem w osobie Łukasza Mietlickiego. Grali naprawdę dobrze, ale mieli mnóstwo pecha w sytuacjach podbramkowych. Ipso Iure prowadziło 2:0, a potem 3:1, umiejętnie wykorzystując swoje nieliczne szanse. Poker grał jednak konsekwentnie i przed przerwą odrobił za straty za sprawą hat-tricka Grzegorza Bonina, a po zmianie stron wyszedł na prowadzenie po bramce Mietlickiego. Jednak Ipso Iure nie powiedziało swojego ostatniego słowa – hat-tricka Boninowi pozazdrościł Dawid Ptaszyński. Nawiasem mówiąc akcją meczu był sprinterski pojedynek obu panów, kiedy to rok młodszy Bonin dogonił pędzącego na pustą bramkę rywala, wygrał z nim pojedynek bark w bark i uratował Poker od utraty gola. Wola walki obu doświadczonych grajków godna najwyższego uznania.
W piątkowy wieczór Politechnika grała z Granitem II i świetnie rozpoczęła po mecz, gdy Nazar Hluszko po prostym błędzie Bartłomieja Rybaczka otworzył wynik. Po kwadransie gry było 2:0, a Ukrainiec miał już dublet. Granit postanowił nie zostawić tej sprawy ot tak i dwukrotnie w drugiej połowie łapał z rywalami kontakt – najpierw strzelając na 1:2, a potem dochodząc „Polibudę” na 3:4. Na dwie minuty przed końcem remis wydawał się jeszcze całkiem realny, ale po mocnym uderzeniu z dystansu Konrada Królickiego podopieczni Andrzeja Kurysa znów odjechali na dwie bramki. Ten wynik nie uległ już zmianie. Bychawianie dzielnie powalczyli jak na swoją wąską kadrę, ale punktów w tabeli im to nie przyniosło.

I LIGA
Formę łapie MW Lublin, które w poniedziałkowe popołudnie pokonało APP Energy. Szczególnie mocny był początek drużyny Marcina Roczniaka. Po niecałych 10 minutach było już 3:0, a klasą dla siebie był przede wszystkim Mateusz Siedlecki. Do bramki trafił też Grzegorz Iwańczuk. Jednak odpowiedź Piotra Szewczyka dała ekipie drużynie „Energetycznych” nadzieję na skuteczną pogoń. Sęk w tym, że na kolejnego gola APP Energy czekało prawie kwadrans. Wtedy to Jakub Leszcz wykorzystał sytuację sam na sam. Gol kontaktowy padł jednak na niecałe pół minuty przed końcem i nic więcej już się nie wydarzyło.
W 4. kolejce pierwszy komplet punktów zaliczyły Żubry, bijąc RKC4L aż 6:2. Odpalił Mateusz Szafrański, autor hat-tricka, dobry mecz zagrał też strzelec dwóch goli, Jan Bober. RKC4L po tej porażce ląduje na dole tabeli, poszukując swojej pierwszej wiktorii w I lidze.
Solidnie punktuje OBI, które w zaciętym i żywym meczu pokonało Mariol 2:0. Wynik otworzył już w 2 min Jakub Nowicki, a kilka minut później podwyższył jego imiennik – Tomczak. Mariol nieźle wszedł w sezon, ale teraz beniaminek ma wyraźne problemy.
Nieźle postrzelali sobie gracze Wolcaru i Kaliny. Początek należał do Kacpra Wiktorka. Po dublecie tego gracza Zipy prowadziły 2:0, a gol nr 2 to istne cacko – bomba z wolnego, po której piłka zatańczyła pomiędzy poprzeczką a linią bramkową brazylijską sambę. Cóż z tego, skoro potem w szeregach obronnych Kaliny zaczął panować bałagan jak na klatce schodowej Dobromira Sośnierza. Przed przerwą Wolcar zdobył gola kontaktowego, a po zmianie stron katował rywali bez litości, wychodząc na prowadzenie. Gdy Kalina próbowała łapać kontakt, Wolcar odpowiadał. Strzelanina zakończyła się rezultatem 7:4 dla żółto-czarnych, a hat-trickiem popisał się Konrad Tarkowski.
Jeńców nie bierze Homer, który w lidze wygrywa wszystko jak leci. W środowy wieczór team Jacka Trumińskiego rozbił Wściekłe Psy 7:1, już do przerwy prowadząc 4:0. Wynik mówi tutaj sam za siebie – jedni grali w piłkę, drudzy głównie za nią biegali. Hat-tricka zanotował Damian Ścibior, a dublet Mateusz Stolarski – czynny pierwszoligowy trener w LAKP jeszcze nie grał, ale w środę ten stan rzeczy się zmienił.
Ułani na 65 sek przed końcem meczu prowadzili z Pro-materials 2:0, a rywale praktycznie nie mieli groźnych sytuacji. Nic, ale to absolutnie nic nie wskazywało na stratę punktów. A jednak! W końcówce spotkania dwa razy protokół „lewa noga” odpalił Patryk Nieradko i doprowadził w ten sposób do remisu. Dla Ułanów trafiali wcześniej Jan Nowosad i Paweł Gryta. Tempo meczu nie zachwycało, ale emocjonująca końcówka nieco nam to zrekompensowała.

II LIGA
Zaległości z 3. kolejki odrobiły zespoły Carmasu i Autokliniki. W 5 min pechowo piłkę we własnej bramce umieścił Maciej Sochan. Do wyrównania niedługo przed przerwą doprowadził aktywny Sebastian Zlot, dając swojej drużynie wiarę w sukces. Napędzeni tą wiarą gracze Carmasu strzelili na początku drugiej połowy kolejne trzy gole – jednego Zlot, dwa Przemysław Małaj. Autoklinika była bezradna i nie potrafiła zatrzymać rozpędzonych rywali. Dopiero w 23 min piłkę w bramce Kacpra Babkiewicza umieścił Krystian Kowalczyk, co niewiele już zmieniło. W końcówce mieliśmy jeszcze scysję i w jej efekcie czerwoną kartkę dla Daniela Arciszewskiego.
Świetnie mecz z Transaudytem rozpoczęło Neo, już po trzech minutach prowadząc 2:0. Na bramki Macieja Łucjanka i Tomasza Pluty odpowiedział jednak Damian Połowniak, a niedługo przed przerwą  Bogdan Lembrych doprowadził do remisu. Ostatnie słowo w tej zaciętej rywalizacji należało do Pluty, który w 16 min po raz drugi pokonał Pawła Mazura i był to gol na wagę trzech oczek.
Tylko jedna bramka padła w meczu UPL z Carmasem. W 22 min bohaterem meczu został Ignacy Zając, który pokonał Michała Malinowskiego i zapewnił „Pokerzystom” drugie zwycięstwo. II liga od początku sezonu jest bardzo wyrównana i ten mecz doskonale to potwierdził, choć postronnym osobom mogło zabraknąć odrobiny soli futboli, w postaci bramek.
Nie doczekaliśmy się meczu Glinianej z Malagenią. Ci pierwsi nie pojawili się na boisku przy ul. Godebskiego.
Sporo ciekawego działo się w rywalizacji Mat-Geo z Plagą Szczurów. Mecz był żywy, choć pełen niedokładności z obu stron. Plaga objęła prowadzenie po świetnym, płaskim strzale Marcina Pszenniaka z dystansu. Na 2:0 podwyższył w końcówce pierwszej części gry Adrian Lakutowicz. Mat-Geo tanio skóry nie sprzedało, w myśl maksymy Mariusza Pudzianowskiego. W 14 min próbkę swoich możliwości dał Mateusz Rewerski i padł gol kontaktowy. „Szczury” mogły i powinny zamknąć ten mecz – Pszenniak nie wykorzystał rzutu karnego – tutaj świetnie interweniował Marcel Kapuśniak, a młodszy z klanu Lakutowiczów nie trafił na pustą bramkę. Zmarnowane okazje na dublety mogły się zemścić w ostatniej akcji meczu, kiedy Kapuśniak w akcie desperacji pokiwał się, rozprowadził akcję dobrym podanie, a następnie doszedł do dośrodkowania – zamiast strzelać bez przyjęcia, próbował opanować piłkę na klatę. Nie udało się. Plaga dowiozła 2:1.
Pierwszą ligową wygraną w sezonie zanotowała KS Marmota. „Świstaki” pokonały Autoklinikę, która musiała tego dnia radzić sobie bez rezerwowych. Hat-trickiem popisał się ledwie 17-letni Kacper Mikołajka. Jedną bramkę dorzucił Krzysztof Kawka. Dla świdniczan odpowiedział Maciej Dąbrowski. W Mecz toczył się w wolnym tempie – najwyraźniej sobota, godzina 16:00 plus słońce to nie są idealne warunki do gry w piłkę.

III LIGA
4. kolejka rozpoczęła się w poniedziałek o 17:00 meczem Essenzy z PO Lighting. Drużyna z Niemiec popełniała w tym dniu kardynalne błędy i po jednym z nich Robert Drozd trafił na 1:0 już w 2 min. Po chwili mogło być 2:0, ale jednego z kolegów przed „samobójem” uchronił Jakub Baran. W 5 min do wyrównania doprowadził Kamil Prażmo. Remis utrzymał się do 17 min, gdy z rzutu rożnego bezpośrednio trafił Damian Charmast. „Oświetleniowcy” nie potrafili złapać właściwego rytmu gry i w 23 min stracili trzeciego gola – po raz drugi piłkę w bramce umieścił Drozd, choć tym razem z wyraźną pomocą rykoszetu.
We wtorkowy wieczór Robimy Marketing ograło LSM, dzięki bramkom zdobytym w pierwszej odsłonie. Wynik strzałem z rzutu wolnego otworzył w 6 min Jarosław Pawłowski, a na 2:0 trzy minuty później podwyższył Paweł Balcerek, który mimo trudnej pozycji dobrze złożył się do uderzenia zza siebie. Elesemiacy szarpali się jak mogli i wychodzili ze skóry, by strzelić choć jedną bramkę i dać sobie nadzieję. W końcu w 24 min piłkę w bramce „Marketingowców” na raty umieścił Tomasz Wójcik. Nadzieja faktycznie się pojawiła, ale czasu było już niewiele. Robimy Marketing, mimo gry „gołą” szóstką przez cały mecz, dowiozło prowadzenie do końca.
W derbach Śliwińskiego, jak zwykło się określać pojedynki Va Bank z Capital Nieruchomości, górą tym razem „Nieruchomościowcy”. Już w 1 min Jakub Kasprzak wykorzystał fakt, że ma trochę miejsca i oddał skuteczny strzał. Na kolejne trafienie tego zaciętego, choć niezbyt ładnego meczu, przyszło nam czekać kolejnych ponad 20 minut. Znów trafił Kasprzak i zrobiło się 2:0. Po chwili „Bankowcy” odgryźli się bramką Adama Goneta, ale to było wszystko, na co było ich stać. Capital prezentował się lepiej i wygrał zasłużenie.
Na remis w starciu Concentrixu z Sokołem. Pierwsza połowa, a szczególnie jej początek, wyraźnie na korzyść ekipy Krystiana Szpyry. Yasher Khan najpierw wypracował bramkę na 1:0, którą strzelił Alex Khramtsov, a następnie sam trafił na 2:0. Sokół pozbierał się, wylizał rany, a w drugiej połowie sam zaczął kąsać. Kontaktowego gola wbił Łukasz Sałbut, a dwie minuty później mocny strzał Pawła Mąki doprowadził do stanu remisowego. Do końca to właśnie ekipa Marcina Piondło przeważała, ale nie spuentowała tego golem na wagę wygranej. To był całkiem dobry mecz, na dużej intensywności.
GOL-asy ograły Ebe Ebe 2:0. Nie był to żaden wirtuozerski mecz którejś ze stron, ale team Piotra Roja był po prostu solidniejszy. Gola już na początku zdobył Sylwester Muzyka. Potem na 2:0 po składnej dwójkowej akcji dołożył Hubert Małyszka. Ebe Ebe wyraźnie zabrakło jakości z przodu.
Tylko jeden gol padł w rywalizacji Królewskich z DomLublin. W 11 min przebłysk swoich umiejętności dał Marcin Dobrzyński i – jak się później okazało – dał też Królewskim komplet punktów. DomLublin może i odrobiłoby straty, bo dzielnie walczyło, ale sprawę pokpił Rafał Mazurek, który dał się sprowokować Dobrzyńskiemu i dostał czerwoną kartkę w 17 min. W osłabieniu gra się ciężko i ekipa DomLublin musiała pogodzić się z porażką.

IV LIGA
Kolejka w IV lidze rozpoczęła się od walkowera – mecz z Emerlogiem poddał Midas, który wyraźnie przechodzi kryzys organizacyjny.
Niezwykły „comeback” zaliczył w poniedziałkowy wieczór zespół Beer Stars, który przegrywał z Dobrą Drogą już 0:2 po golach Aleksandra Sierakowskiego i Mariusza Turewicza pod koniec pierwszej połowy. Taki wynik utrzymywał się do samej końcówki drugiej odsłony. Wtedy sygnał do walki dał Tomasz Bicki. To on wciągnął „Piwne Gwiazdy” za uszy z powrotem do tego meczu. Po jego dublecie zrobiło się 2:2. Ostatnie słowo należało do Pawła Króla. Po strzale Michała Kozaka i rykoszecie od ręki jednego z rywali, piłka trafiła właśnie do „Królika”, a ten zapakował ją do bramki. Przy okazji arbitrowi wyszedł całkiem zgrabny przywilej korzyści.
Z trudem trzy punkty wyszarpało KOBO, które w poniedziałek o 22:30 rozpoczęło swój mecz z Cartmaxem. W 9 min to zespół Piotra Łukawskiego wyszedł na prowadzenie po trafieniu Huberta Stańca. Prowadzeniem Cartmax nie nacieszył się długo. Prosty błąd został skarcony przez Przemysława Skrzypczyńskiego i mieliśmy remis 1:1. Taki wynik utrzymywał się do 23 min, gdy po składnej akcji gola na wagę wygranej KOBO strzelił Piotr Kamiński. To jednak żaden ze strzelców był ojcem zwycięstwa zespołu Krzysztofa Gołaszewskiego w tym meczu. To Dawid Jargieło, który między słupkami spisywał się naprawdę wyśmienicie.
W zaległym meczu 3. kolejki Dobra Droga wypunktowała Cartmax. Najwyraźniej zespół Fundacji wyciągnął wnioski z poniedziałkowej porażki z Beer Stars i tym razem uniknął prostych błędów, kosztujących utratę gola. Dwie pierwsze bramki zdobył Szymon Burda, na 3:0 ładnym strzałem prawie z połowy podwyższył Andrzej Matys, a wynik w końcówce ustalił Jan Erazmus.
Bardzo solidny mecz zagrała w środę ekipa Olimpu, która pokonała Husarię 3:0. Pierwszy cios zadał w 4 min Krzysztof Godula. Po przerwie szybko zrobiło się 3:0 i było w zasadzie po meczu – kolejne gole dorzucili Grzegorz Burdyn i Marek Martynowicz. Bardzo dobre spotkanie w bramce Olimpu rozegrał Marcin Iwan, który nie jest przecież nominalnym bramkarzem.
Długo z boiska przy Staszicu wiało nudą w starciu Świeżaków z Ekipą 666. Z letargu wyciągnęła nas dopiero końcówka, gdy najpierw Jeremi Olejnik dał Świeżakom prowadzenie 1:0, a potem Mateusz Woś pięknym strzałem od poprzeczki doprowadził do remisu. Wosiowi wydajnie pomógł Michał Kwiatkowski, który zaliczył typowego „Kwiatka”, podając przeciwnikowi piłkę pod nogi. Gra nogami wciąż jest problemem tego solidnego przecież golkipera. Inna sprawa, że żadna ze stron nie zasłużyła w tym meczu na porażkę, więc remis jest jak najbardziej sprawiedliwym rozstrzygnięciem.

V LIGA
Niespodziewanie pierwszą ligową wygraną odniósł Kultywator, który rywalizował z wyżej notowanym zespołem Krystal. Kultywator zagrał jednak bardzo solidnie w tyłach, a w drugiej połowie wyprowadził dwa zabójcze ciosy – w obu przypadkach „kilerem” był Konrad Fus. Ukraińcy z Krystal wyszarpali jedyną bramkę dopiero w doliczonym czasie gry, gdy przeciwnicy grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla Jakuba Cieśli. Bramka Bohdana Chobita okazała się jednak wyłącznie na otarcie łez.
DHL miał łatkę króla remisów, bo po trzech kolejkach „Kurierzy” mieli na koncie wyłącznie podziały punktów. W meczu z Mythos również długo było 1:1 po golach Marcina Pawłaska i Bartłomieja Musiatowicza, strzelonych na początku rywalizacji. Jednak na początku drugiej połowy obejrzeliśmy jeszcze jednego gola – zdobył go Rafał Bokwa, dzięki czemu to „Mityczni” zainkasowali komplet punktów, a zespół DHL wrócił do domu z niczym.
Na remis w starciu ABM z Furią BaLoN. Do przerwy nie oglądaliśmy goli, ale na początku drugiej części strzelanie rozpoczął Tomasz Rzeszut. Niedługo potem do wyrównania doprowadził Łukasz Przychodzień. Furia odzyskała prowadzenie po golu Patryka Szkałuby i wydawało się, że dowiezie zwycięstwo do końca. Nic z tego – składny wypad z szybką akcją ABM zakończył się bramką na 2:2 strzeloną przez Eugeniusza Mielniczuka-Graczewa. Umiejętnie przywilej korzyści w tej sytuacji zastosował sędzia.
Podziałem punktów zakończyła się rywalizacja Perły z Kurczakami od Eliasza. „Piwosze” prowadzili od 2 minuty po golu Michała Nurzyńskiego, ale ten sam zawodnik dopiero w samej końcówce uratował swojej drużynie remis 2:2, zdobywając drugą bramkę. Wszystko dlatego, że wcześniej dublet zaliczył Tycjan Jankowski, który strzelił na końcu pierwszej i na początku drugiej połowy. Mecz sponsorowany przez oś symetrii.
PKS BIGOS najwyraźniej sygnalizuje aspiracje gry o awans, bo właśnie zameldował się na czele piątoligowej stawki, gromiąc 8LM aż 8:2. Pierwszoplanową rolę w ekipie z główką kapustki z herbie odegrali byli gracze Poker Teamu – Łukasz Raczkowski i Grzegorz Kamiński. Cóż, co klasa to klasa. Dzielnie wtórowali im inni, w tym np. Damian Kowalczyk. 8LM musiało zadowolić się dwoma honorowymi trafieniami. Cóż, prochu tu nie wymyślimy – to był mecz do jednej bramki.

ENDORFINA CUP
Sukcesem Adampol Teamu zakończyła się pierwsza edycja turnieju piłki 3x3 Endorfina Cup, rozgrywane na małym boisku w siłowni Endorfina w Lublinie przy ul. Orkana. Celem turnieju była promocja tej odmiany futbolu, jak również projektu ligi Endorfina 3x3 League, który chce zorganizować LAKP. Czy ta sztuka się uda? Tego nie wiemy. Póki co udało się zebrać 8 ekip chętnych do gry w niedzielne przedpołudnie i południe.

Stawka była iście międzynarodowa, bowiem mieliśmy jedną drużynę złożoną wyłącznie z Ukraińców oraz jedną z… Egipcjan.

W grupie A dominował Adampol Team, który wygrał wszystkie trzy mecze. Największe problemy świdniczanom sprawili wspomniani Ukraińcy z Veres. Jednak to nie oni, a Malagenia, zajęła drugie miejsce. Stawkę w tej grupie uzupełniło Calcio, które rozpoczęło turniej od remisu z Veres (nawiasem mówiąc do przerwy było 0:0!), by potem przegrać dwa kolejne mecze.

W grupie B najlepszy okazał się Start, który również zakończył zmagania z kompletem punktów. Kwestia drugiego miejsca rozstrzygnęła się w ostatnim meczu grupowym – APP Energy walczyło z przybyszami z Afryki i przegrało ten mecz dość wyraźnie. Skutkiem tego stawkę półfinalistów uzupełniło Old School, a „Energetyczni”, podobnie jak ŁKS Chrobry, musieli wracać do domu.

Półfinały? W pierwszym bez większych emocji. Old School tylko na początku postraszyło Adampol, ale potem team Krystiana Jocia załatwił sprawę i wygrał wysoko 10:2. W drugim półfinale walka toczyła się do samego końca. Malagenia w ostatniej akcji meczu mogła wyrównać na 4:4 i doprowadzić do dogrywki w meczu ze Starcikiem. Ostatecznie piłki meczowej nie wykorzystał Michał Wójtowicz i to team oparty na zawodnikach czwartoligowego Startu Krasnystaw znalazł się w finale.

Finał? Początek był wyrównany, zacięty i bardzo brutalny. Nikt nie odstawiał nogi, doszły wzajemne złośliwości i pretensje do sędziego. Widać było, że stawka meczu robi swoje i niektórym odcina dopływ tlenu do centrum układu nerwowego. Z czasem jednak sytuacja się uspokoiła – głównie przez wynik. Adampol rozstrzygnął sprawę na swoją korzyść. Starcik przez cały turniej grał bez zmienników, a na dodatek miał mniej czasu na odpoczynek przed finałem. Te kwestie na pewno miały ogromne znaczenie. Świdniczanie wygrali 9:4 i zgarnęli puchar.

Indywidualności? Przede wszystkim Norman Kutnik, który nie tylko został królem strzelców imprezy, ale zaprezentował cały szereg imponujących, piłkarskich sztuczek. To nic dziwnego, bo piłkarz ten od jakiegoś czasu odnosi sukcesy w futbolu 1vs1, jak również w piłkarskim freestyle’u. Na endorfinowym boisku czuł się więc jak ryba w wodzie. Jednak organizatorzy tytuł MVP imprezy przyznali Adrianowi Leszczyńskiemu ze Starciku, który strzelił tylko jednego gola mniej już Kutnik (17 do 18).

Turniej okazał się sukcesem. Obyło się bez walkowerów i poza nerwową atmosferową finału, generalnie było przyjemnie i duchu Fair Play. Padło mnóstwo bramek, a tempo i intensywność gry na takim boisku są niesamowite. Czy projekt rozgrywek ligowych wypali? Tego nie wiemy, ale liczymy, że niedzielna impreza zachęci drużyny do podjęcia rękawicy.

 

Serwis korzysta z plikow cookies w celu realizacji uslug zgodnie z polityka prywatnosci. Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookies w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.